Raz na jakiś
czas trafia do mnie książka, której czytanie sprawia mi wielką przyjemność,
zapamiętuje się w pamięci na długo, ale gdy chcę o niej opowiedzieć nie
potrafię wydobyć z siebie słowa, pozostawiając tylko bezdźwięczne yyyyyyyyy.
Dlaczego? Konia z rzędem dla tego, kto będzie potrafił udzielić na to pytanie
odpowiedzi.
Wielopokoleniowa opowieść
rozpoczynająca się już 1664 roku, a za sprawą rzuconej przez wiedźmę klątwy
dociera do współczesnych czasów, gdzie miejmy nadzieję zakończy swój żywot,
tylko czy oby na pewno i za jaką ofiarę?
Róża jest wiedźmą. Podczas drugiej
wojny światowej ukrywa się w lesie wraz ze swymi córkami Sabinką i Emilką.
Pewnej mroźnej grudniowej nocy 1941r wiedziona senną wizją dociera do spalonej
przez Niemców wioski. Wśród martwych ciał znajduje żywą dziewczynkę Mariannę.
Wiedźma zabiera dziecko do domu. Kilka dni później znajduje w lesie rannego
Miszkę Tatara. Z pomocą Marianny transportują mężczyznę do domu. Róży doskwiera
brak miłości. Widząc nagie ciało mężczyzny zakochuje się. Miszka, wielki jak
dąb mężczyzna, z wielkim sercem, swą miłością obdarza jednocześnie dwie
kobiety, wiedźmę Różę i sanitariuszkę w oddziale „Kruka” Natalię Sarnawską,
pseudonim „Sarna”. Wkrótce obie spodziewają się dzieci.
Kiedy Róża dowiaduje się o zdradzie ukochanego poświęcając
własne nienarodzone dziecko, rzuca klątwę na Natalię za sprawą, której „Sarna”
umiera przy porodzie osierocając córkę. Niestety nieszczęście to powielane jest
na każdej jej potomkini.
Współcześnie Julia i Natalia to przyjaciółki od wczesnego
dzieciństwa. Wydawać by się mogło, iż nic nie jest wstanie poróżnić ich ze
sobą, a jednak. Między dziewczynami staje Adam Stawarski, do niedawna chłopak
Julii. Adam, postanawia oświadczyć się planując dokładnie każdy detal wieczoru,
niestety nie wszystko z misternego planu zachwyca Julkę. Para zamiast
szczęśliwych zaręczyn, rozstaje się w kłótni. Wzburzony Adam, tego wieczoru
nadużywa alkoholu i nie do końca świadom swoich czynów spędza noc z Natalią. Po
niefortunnej nocy okazuję się, iż Natalia jest w ciąży. Odkrywając prawdę Julia
w rozpaczy ucieka na Czartowe Pole, gdzie zostaje brutalnie zgwałcona. Po
sprawcy nie pozostaje żaden ślad. Na wrzosowiskach zmasakrowaną dziewczynę
odnajduję brat Adama Tobiasz. Na własnych rękach niesie ją ratując życie.
Bohaterów w książce mamy sporo.
Każdy skrywa jakąś tajemnicę lub nieodwzajemnione uczucie miłości. Czytelnik
odkrywając po kolei kawałki zagadki powoli układa misternie jedną całość.
Powstaje wiele pytań. Czy klątwę uda się komuś zdjąć? Kto lub co zgwałciło
Julię? Co zataiła przed córką Emilia? Kogo słyszy w swych snach kleryk Jakub?
Jaką ofiarę złoży ksiądz Tobiasz? Czy to już koniec historii? Czy autorka
Monika Rebizant – Siwiło zaplanowała dalsze losy? Mam nadzieję, że tak, bo
chętnie powrócę do Wrzosowisk i odkryję to, co pozostało nie jasne.
Czytelnikom, którzy planują sięgnąć
po „Wrzosowiska” proponuję przez zakupem książki zaplanować sobie jakiś urlop,
bo kiedy już egzemplarz wpadnie w wasze ręce gwarantuję, iż zaniedbacie
wszystkie obowiązki na rzecz przeczytania powieści. Szczerze polecam.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Republika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz