sobota, 19 kwietnia 2014
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
"Przebudzenie" Agnieszka Lingas Łoniewska
Mówiąc krótko i bez
owijania w bawełnę „Przebudzenie” to książka, która najgorszego śpiocha
wyprowadzi z rutyny i sprawi, że porzuci on swój senny nałóg na rzecz
przeczytania książki kosztem zarwanej nocy.
Agnieszka Lingas –
Łoniewska, kończąc bestsellerową powieść „Łatwopalni”, pozostawia czytelnika z
małą zagadką: kto jest ojcem dziecka Moniki? Dziewczyna pozostaje sama,
zatrzaskując drzwi przed nosem Jarkowi Mincowi. Co daje do myślenia, że pewnie
szczęśliwym tatusiem będzie Grzesiek.
W „Przebudzeniu”
Czarniewski jest w trakcie rozwodu ze swoją żoną Roksaną, która utrudnia mu
widzenia z synkiem. Grzesiek wykorzystuje nieobecność Minca i postanawia
zawalczyć o Monikę i miłość, jaką ją darzy.
Kiedy pojawiają się
pierwsze krągłości na brzuszku, Monika decyduje się na rozmowę i spotkanie z
Jarkiem. Ten nie mogąc się doczekać wyznaczonego terminu natychmiast przyjeżdża
do ukochanej. Ciąża Moniki jest dla niego zaskoczeniem. Przypuszczam, że obaj
panowie i Jarek, i Grzesiek byliby skłonni uznać dziecko za swoje, na rzecz
spędzenia reszty życia z Moniką.
W fabule nadchodzi
też pora, aby zainteresować czytelników bohaterami z dalszego planu. Sylwia,
przyjaciółka Moniki, ma dość życia z mężem alkoholikiem, występuje o separację.
W rutynie dnia codziennego decyduje się przeprowadzić remont w domu. Jarek Minc
poleca jej ekipę remontową pod dyrekcją jego przyjaciela, Berniego Korczaka.
Między motocyklistą a fryzjerką niespodziewanie zaczyna iskrzyć. Czas na gorące
uczucie w życiu Sylwii nie jest najlepszy. Berni wzbrania się jak może, ale jak
wiadomo, krew nie woda. Mistrzyni scen erotycznych Lingas – Łoniewska znów
rozpieści swoich czytelników. Drobniutka Sylwia i ogromny Berni z wielkim…
sercem.
Mogłoby już tak
pozostać, miło, sielsko i romantycznie, ale jak to u autorki w zwyczaju musi
być jakiś gwóźdź tasakiem wbijany. Nie należy ignorować porzuconej kobiety. Jej
gniew mógłby być obliczany w skali Richtera. Roksana winą za swoje nieudane
małżeństwo obarcza Monikę.
„Dlatego teraz nie miała żadnych skrupułów, żadnych
wyrzutów, wszystko postawiła na jedna kartę. Kartę zemsty.”
To nie jedyny gwóźdź
w tej całej historii. Ciśnienie podniesie jeszcze powrót pewnej osoby zza morza
i … jeszcze nie powiedziałam, kto jest ojcem dziecka Moniki! Ale jeśli
myślicie, że wam to zdradzę tu i teraz to… jesteście naiwni ;)
Drodzy czytelnicy,
fani Lingas – Łoniewskiej, co miałam powiedzieć, to już powiedziałam na samym
początku, powtarzać się nie ma co. Bestseller, pt.: "Łatwopalni" i „Przebudzenie” po prostu musicie przeczytać. Wielkim wstydem będzie przyznanie
się, że ktoś tego nie czytał!!! Polecam gorąco.
czwartek, 10 kwietnia 2014
Izabella Frączyk "Koniec świata"
Całkiem dawno Majowie
straszyli nas widmem końca świata, który łaskawie nie nadszedł. Założę się
jednak, że niejeden z nas zaczął się zastanawiać, co by było, gdyby
przepowiednia faktycznie okazała się prawdziwa. Odważę się nawet stwierdzić, że
sporo osób jednak w nią uwierzyło, choć się do tego nie przyznaje.
W książce pt. „Koniec
świata” Izabelli Frączyk, poznajemy Marylkę. Kobieta ma 28 lat i nieudany
związek za sobą. Porzucona zostaje przez narzeczonego, gdy ten dowiaduje się o
bezpłodności dziewczyny. Na co dzień bohaterka pracuje w agencji
reklamowej, jest zdolną copywriterką z widokami na oszałamiającą karierę.
Atrakcyjna singielka, która twardo i odważnie stąpa po ziemi. Nie boi się
posiadać własnego zdania, nie jest też osobą, którą można kupić!
Wyjeżdża z kolegą z
pracy na służbowy wyjazd do Sopotu. Marcel ma opinię bawidamka i podrywacza,
któremu bozia nie poskąpiła urody. Jednak podczas podróży okazuje się być miłym
i kulturalnym mężczyzną. Na skutek zdradzieckiego działania Johnny Walkera para
spędza upojną noc w swoim towarzystwie. Marylka zakochuje się! Nie wie jednak,
że mężczyzna nie do końca jest z nią szczery, a strzała miłości, jaka wydawać
by się mogło szczęśliwie połączy parę, nie była własnością Amora, lecz
podstępną intrygą. Po powrocie do domu Marcel jedzie na kilkutygodniowe
szkolenie do Madrytu, nie informując o tym fakcie Marylki. Dziewczyna pozostaje
sama z nawałem pracy na głowie i upierdliwym, a zarazem najważniejszym klientem
agencji Tadeuszem Gawłowiczem, dla znajomych zwanym Krzyśkiem. Jakby tego było
mało, opiekuje się też bratankiem, który w przerwie, kiedy to przypala garnki
lub topi się w wannie, przeżywa swoją pierwszą młodzieńczą miłość.
Marylka otrzymuje
niespodziewanie zaproszenie na służbowy wyjazd do Szwajcarii. Ku zaskoczeniu
dowiaduje się, że ma tam spędzić kilka dni w towarzystwie wspomnianego już
upierdliwego klienta Krzyśka. Nie wie jednak, iż od dłuższego czasu wpadła w
oko biznesmenowi, który o zgrozo jest niezwykle atrakcyjnym mężczyzną, a prawa
natury nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Tylko tyle i aż tyle, a
przecież jeszcze nie wspomniałam o najważniejszym, tzn. zbliżającej się
zagładzie przepowiedzianej przez Majów.
Czy faktycznie będzie
koniec? Czy może początek! Początek nowego życia. Tylko, z którym mężczyzną? A
może pojawi się trzeci? Oj, tego nie zdradzę. Zachęcę za to was do przeczytania
książki, bo naprawdę warto. Już sama okładka ma bardzo apetyczny wygląd i
założę się, że będzie sporo osób, które nie przejdą obok niej obojętnie.
Kiedy zaczynałam
czytać książkę, odkrywając, że główna bohaterka pracuje w agencji reklamowej
pomyślałam sobie: rety, czy już nie ma innych atrakcyjnych zawodów dla kobiet w
kobiecej literaturze? Czy pisarze nie mogą wybrać innego tematu jak
pracoholiczki lub odwrotnie, rzucające właśnie pracę i wyjeżdżające na wieś, by
odkryć siebie. Postanowiłam jednak dać szansę pisarce i grzecznie czytałam
dalej. Założę się, że sporo osób zamykając ostatnią stronę książki stwierdzi
coś w stylu: eee, wiedziałam/łem, że tak to się skończy! Ale!!! Na pewno te
same osoby nie ominie pewna refleksja na temat ludzkich zachowań, ocena
charakteru i ich tchórzostwo lub odwaga sprawią, że powiemy krótko: fajna
książka!
„Koniec świata”
Izabelli Frączyk to lekka i niezwykle wciągająca powieść w szczególności dla
Pań. Ma bardzo ciekawy klimat, jest idealna do poczytania przy kawusi. Polecam
gorąco. Kolejna powieść autorki „Jak u siebie” ukaże się już jesienią 2014 i na
pewno ją kupię.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Subskrybuj:
Posty (Atom)