środa, 8 lipca 2009

Nie należy się śmiać z dziwolągów

Sporo już różnych robótek wykonywałam, ale jakoś za haft krzyżykowy nigdy się nie wzięłam. Z racji tego, że listonosz z paczką w której miała być kanwa nie przychodził, odkopałam taki mały zestawik który dostałam kiedyś od koleżanki. Pomyślałam, że potrenuję trochę, niestety sporo nerwów mnie on kosztował. Zestaw miał za mało nici, trzeba było trochę pokombinować i pozmieniać sugerowane kolory. Kanwa była krzywo przycięta i wzór miał problem się zmieścić. Ponadto była bardzo ciasna, igła ledwo wchodziła. Z bólami, ale dotrwałam do końca. Wyszywanie zajęło mi aż tydzień. Proszę się nie śmiać bo to mój debiut w tej dziedzinie. Wyszperałam później kilka szmatek i powstała podusia. Niestety nie miałam konkretnego planu co i jak zrobię i efekt jest taki jaki jest, miało być inaczej, no cóż, następnym razem będę mądrzejsza.


Paczka z kanwą na planowane hafty przyszła po tygodniu, oj nie śpieszyło się naszej poczcie. Wycięłam odpowiedni kawałek, obrzuciłam overlockiem żeby mi się nie pruło podczas robótki, narysowałam wzór i biorę igłę. Masakra, kanwa okazała się być inna niż ta chińska, bardzo drobna z podwójnej nitki, a nie z poczwórnej. Krzyżyki mi nie wychodzą, pojęcia nie mam jak to wyszyć :(

1 komentarz:

  1. Taki haft w tydzień - zdolna bestia z Ciebie :-) Kanwę pokaż, policz nitki na 10 cm. Doświadczone dziewczyny poradzą co ile nitek robic krzyżyk.

    OdpowiedzUsuń