czwartek, 11 września 2014

Maria Wolska „Zatrzymać chwilę”

„Co nie zabije to wzmocni. To nie prawda! Co nie zabije to nie zabije, wcale nie musi wzmacniać, potrafi sponiewierać i zostać na całe życie.” Jacek Walkiewicz

            Historia, jaka może się przydarzyć każdemu, lecz nie każdy może ją przeżyć. To tyle i aż tyle o krótkiej, a zarazem głębokiej powieści Marii Wolskiej pt. „Zatrzymać chwilę”. Myślę, że nie jednemu czytelnikowi otworzy ona oczy, by móc oddać się refleksji nad własnym zabieganym życiem.

            Kim jest Ewa? Kobietą, jakich wiele. Młoda, zakochana, zapracowana. Aktualnie w luźnym nieformalnym związku z Markiem. Pracownik usług finansowych. Praca, jaka wykonuje sprawia, iż Ewa poprzez liczne obowiązki zawodowe traci całkowicie kontrolę nad swym życiem, jeszcze do tego nowy szef, który o zgrozo jest absolutnym służbista i tyranem, obarczającym swoich pracowników notorycznie nadliczbowymi godzinami pracy w imię zbliżającej się kontroli. Jak wiadomo nieszczęścia lubią chodzić parami to i na dokładkę Ewie krew w żyłach codziennie psuje koleżanka z pracy.

            W domu Ewa nie może nigdy znaleźć odpoczynku, wiecznie przemęczona. Związek z Markiem zaczyna wisieć na włosku. Narzeczeni widują się tylko w przelocie lub w łóżku podczas snu. Marek pragnie ustabilizowanego życia z Ewą, ślubu, dzieci, na co dziewczyna reaguje jak diabeł na święconą wodę. Wszystko ją drażni, staje się egoistyczna, buńczuczna. Włos się człowiekowi jeży na głowie, kiedy o tym czyta. Zaczyna się zastanawiać ile jeszcze? Jak długo to potrwa? Przecież każdy ma jakieś granice wytrzymałości. Co takiego musiałoby się wydarzyć w jej życiu, bo to, że się zdarzy nie ma wątpliwości, że zechciałaby się zatrzymać?

W nocy po kolejnej kłótni z Markiem Ewa ląduje na pogotowiu z podejrzeniem zawału. Na szczęście diagnoza lekarska mówi co innego. Internista sugeruje dziewczynie zmianę trybu życia, urlop chorobowy, ograniczenie używek nikotynowo - kofeinowych. Niestety Ewa nie słucha, mało tego, postanawia rozstać się na jakiś czas z narzeczonym.

            Następnego dnia może lepiej, aby w kalendarzu ogóle nie było, ale cóż, czasu nie da się zatrzymać. Ostra wymiana zdań z szefem, kłótnia o zakres obowiązków z nielubianą koleżanką z pracy, przyczynia się do tego, iż Ewa wybiega z biura na ulicę prosto pod koła ciężarówki. Co się dzieje dalej? Historia charakterem przypominająca trochę „Opowieść wigilijną”

            Czy da się zatrzymać chwilę? Zmienić cokolwiek by móc żyć? Kim tak naprawdę jest tajemniczy Wojtek? Ile prawdy o sobie samych przyjdzie nam się dowiedzieć? Polecam


            Pani Mario, dziękuję za piękną, pełną emocji i mądrości książkę. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina


wtorek, 9 września 2014

Aneta Jadowska „Egzorcyzmy Dory Wilk”

            Czy gdyby Teodora Wilk trzymała się swojego gatunku, była grzeczną wiedźmą, zadającą się tylko z magicznymi istotami, unikając brzydkich i złych piekielników i pierzastych byłaby interesującą osobą, o której chciałoby się czytać i z niecierpliwością czekałoby się na kolejny tom powieści? Zdecydowanie nie. Zatem bardzo dobrze, że Dora jest, jaka jest. Jeśli dzieję się coś lub cokolwiek wiedźma ni jak musi być w to wplątana i zaczyna się kolejna wciągająca i ekscytująca przygoda z książką.

            Choć Dora nie jest już policjantką i wydawać by się mogło, że „już nic nie musi” to jednak powrót nawet chwilowy znów okazał się konieczny. Na stół w prosektorium pod skalpel Bogny trafiają bestialsko zmasakrowane zwłoki trzech kobiet. Wśród wielu ran na ciałach jest coś jeszcze, tajemnicze świecące symbole, które znikają przy pierwszym kontakcie ze skalpelem. Nie wszyscy mają możliwość widzieć owe symbole, jakby były zarezerwowane tylko do pewnego gatunku oczu. Bogna, choć nie wierzy w zjawiska nadprzyrodzone i w to, że sama ma coś magicznego w sobie, prosi Dorę o pomoc w rozwiązaniu zagadki, gdyż zdaje sobie sprawę, że tylko ona może doprowadzić do ujęcia sadystycznego psychopaty.

            Dora rozpoczynając śledztwo już na samym początku wie, że nie uda jej się samej tego rozpracować. Użycie konkretnych symboli wskazuje na bardzo silną osobowość. W celu zrozumienia symboliki udaję się do swojego ojca Leona. Niestety, już na samym początku zostaje przestrzeżona by nie mieszała się w tą sprawę gdyż stoją za tym bardzo złe moce. Nasza wiedźma jednak nie odpuszcza i po wiedzę udaję się do samego Belzebuba, a to jak można się domyślać nie spodoba się jej prywatnemu diabłu Mironowi. Na szczęście nasz diabełek jakby „wydoroślał” i nie robi już takich scen zazdrości jak w poprzedniej części „Wszystko zostaje w rodzinie”.

To już powoli zaczyna być tradycją, że naszej wiedźmie, co jakiś czas zdarza się zapominać o złotej myśli: „przezorny zawsze ubezpieczony” i pakuję się w kłopoty na granicy życia i śmierci. Przez swoją nieostrożność sama wpada w ręce psychopaty, który poddaje ją nieziemskim torturą. A co dalej? Oczywiście splot niefortunnych, przypadkowych i mało komfortowych wydarzeń, które sprawiają, że od książki trudno się oderwać. W śród nich jedna z najważniejszych, a mianowicie rozwiązanie tajemnicy, dlaczego Baal we wcześniejszym tomie powieści postanowił ogłosić Dorę swoją oblubienicą. Jak można się domyślać intencje diabła nie były takie bezinteresowne. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jakie było drugie dno, zapraszam do lektury.

Czy uda się odkryć, kto tak naprawdę stoi za bestialskimi morderstwami? Czy winny zostanie schwytany. Jakie konsekwencje poniesie Dora na skutek przeprowadzonego mrocznego rytuału? Kogo niespodziewanie odwiedzi wiedźma by uzyskać najważniejsze informacje? Czy uda jej się przeżyć egzorcyzmy, jakim będzie musiała się poddać? Odpowiedzi na te pytania i wiele innych znajdziecie w książce.


Autorka Aneta Jadowska bardzo dobrze skomponowała już piąty tom serii o Dorze Wilk. Doskonała fabuła, która wcale nie musi się kończyć happy endem sprawia, że chce się wrócić i znów przeżywać przygody na nowo. Polecam