piątek, 29 marca 2013

"Morderstwo na mokradłach" Sasza Hady


Do tej książki podeszłam z małym uprzedzeniem. Gdyby pani bibliotekarka sama nie podsunęłam mi jej pod nos pewnie ani nie zwróciłabym na nią uwagi. Jak już niejednokrotnie wspominałam lubię czytać książki polskich autorów, a tu Sasza Hady, no ni jak nie chciało mi to brzmieć po polsku. 
Wzięłam do domu, parę dni przeleżała zanim się do niej zabrałam i już na początku przypomniało się to moje małe uprzedzenie. Dlaczego? Akcja książki toczy się... w Anglii. No cóż, co mi szkodzi przeczytać do końca.

W małej nudnej prowincji zostaje zamordowany człowiek. Jego odciętą głowę odnajduje kucharka w spiżarni w beczce wraz z dyniami (oj zupki dyniowej to już nie będzie). Policja niestety nie potrafi rozwiązać tajemniczej zagadki śmierci, dlatego właścicielka domu w którym znaleziono część ciała, Helen Bradbury, postanawia zatrudnić słynnego prywatnego detektywa, bohatera wielu książek - Alfreda Bendelina (dyskrecja gwarantowana). 
Akcja książki niezbyt dynamiczna, czasem wręcz senna, ale intrygująca. Przerzucasz kartki byle dalej, dalej, dalej, no przecież w końcu musisz się dowiedzieć kto zabił i w ogóle - dlaczego?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz