niedziela, 16 marca 2014

"Brudny świat" Agnieszka Lingas - Łoniewska


W ostatnim czasie miałam okazje przeczytać sporo książek, jednak nie każdą doczytaną do końca chciałabym się tu chwalić na blogu. Pomyślałam, że niech to będzie miejsce małego hołdu dla autorów. Zamieszczam tylko to, co było godne uwagi, ciekawe, warte ponownego przeczytania. Pozostałe próby pisarskie, które przeczytałam, a mimo to nie wspominam o nich, niechaj zostaną przemilczane bądź zapomniane.

O książce, o której chciałam dziś napisać raczej nie da się zapomnieć. To jedna z tych, które są skomponowane w ten magnetyczny sposób, że choć podzielona jest teoretycznie ma coś w stylu rozdziałów, dzięki którym chwilowo można by przerwać czytanie na wykonanie kilku przyziemnych rzeczy, to jednak nie jesteśmy w stanie tego zrobić, gdyż niepohamowana ciekawość daję górę i niczym narkotyk tkwimy w niej aż do samego końca. Do końca, który jak się okazuje jest dla czytelnika prawdziwą sercową torturą.

On, Boski Tommy Cordell, gwiazda rockowa, wokalista zespołu Semtex, rozrywkowy chłoptaś, balangujący, co wieczór z przypadkowymi dziewczynami, na suto zakrapianych imprezach.

Ona, Kathrina Russell, autorka tekstów piosenek, współpracująca z zespołem Semtex, spokojna, trochę nieśmiała, wiodąca ustabilizowane, spokojne życie.

Dwa różne światy, niczym dwa przeciwległe bieguny, zupełnie do siebie niepasujący, ale jak to z przeciwieństwami bywa lubią się przyciągać. Coś jednak mają wspólnego, demony z przeszłości, które zawsze dopomną się o swoje.

Książka nie jest przewidywalna. Zaskakuje, pochłania czytelnika bez reszty, tak, że zatraca się w rzeczywistości. Kiedy analizuję emocje, jakie mi towarzyszą tuż po przeczytaniu książki, to czasem cieszę się, że powieści Agnieszki Lingas – Łoniewskiej mimo wszystko ukazują się z kilkutygodniowymi przerwami. Obawiam się, że jeśli przerzuciłam bym się tylko i wyłącznie na czytanie tego, co oferuje autorka, musiałabym zawczasu zarezerwować sobie wizytę u kardiologa. 

Kupując „Brudny świat” nie zapomnijcie kupić kartonu chusteczek higienicznych, oj przydadzą się na pewno.

Polecam z (jeszcze zdrowym) sercem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz