Poukładane,
idealne, prawie szczęśliwe życie Wandy u boku kochającego męża nagle przestaje
istnieć. Miała wszystko, o czym marzy większość kobiet, do pełni szczęścia
brakowało tylko dzieci, ale przecież stale się o nie starali, za którymś razem
na pewno by się udało. Wypadek w niewyjaśnionych okolicznościach kończy
wszystko, a przede wszystkim, kończy życie Pawła. Podczas stypy, dyskretne do
tej pory przyjaciółki, życzliwie wyjawiają Wandzie prawdę o niewierności męża.
Nawet teściowa łamię zasadę tabu. Drugi cios w niewielkim odstępnie czasowym
wpędza Wandę w głęboką depresję. Kobieta nie potrafi już funkcjonować bez
pigułek. Jedyne, co ją trzyma przy życiu to odkrycie całej prawdy o człowieku,
którego w obecnej sytuacji wydaje się, iż nie znała i chęć zemsty na kobiecie,
która zrujnowała jej życie. Wyrusza za nią do nadmorskiego kurortu, meldując
się w hotelu po przeciwnej stronie ulicy by móc stale obserwować ją z okna
wynajmowanego pokoju.
Marianna jest młodą, atrakcyjną
dziewczyną. Podczas tragicznego wypadku samochodowego ledwie uchodzi z życiem,
traci pamięć. Po wyjściu ze szpitala, narzeczony Marek, w celu dalszej rekonwalescencji
wywozi ją do małego hoteliku nad morzem, prowadzonym przez jego ciotki.
Marianna jest jak małe dziecko, uczy się wszystkiego od nowa, jej mózg nie
radzi sobie z zapamiętywaniem twarzy i liczb. Nie ma pojęcia jak się uprawia
seks czy przyrządza kotlety. Całą prawdę o życiu uczy się za radą narzeczonego
z sielankowych seriali telewizyjnych. Jest za to posłuszna i wytrwała. Z racji
tego, iż z narzeczonym widuje się tylko w weekendy, a ciotek nawet nie rozróżnia,
która jest, która, Marianna czuje się bardzo samotna. Nawiązuje dobry kontakt z
podwórkowym psem. Czworonóg staje się jej wiernym i jedynym przyjacielem. Dziewczyna
nie zdaje sobie sprawy, jakie niebezpieczeństwo czyha na nią po drugiej stronie
ulicy w sąsiednim hotelu. Za to zaczyna podejrzewać, że Marek nie mówi jej
całej prawdy. Podczas jednej z wizyt niechcący kłóci się z narzeczonym.
Postanawia wrócić autobusem do Warszawy by odszukać ślady swojej utraconej
tożsamości. Na przystanku autostopowiczkę zabiera kuracjuszka z sąsiedniego
hotelu.
Historia wyjęta niczym z
Hitchcockowego filmu. Napisana w lekko lodowatym nastroju tak jak i sama pora roku,
w którym się toczy. Książka wgniata czytelnika w fotel nie pozwalając odłożyć
na bok. Chciałoby się krzyczeć: Marianno wiejjjjjjj!!!!! Nie wsiadaj do tego
samochodu!!!! Papier, choć jest bardzo chłonna materią, łzy nasze bez problemu
wpije, niestety krzyku nie pochłonie, może go tylko lekko wytłumić. Pozostaje
nam tylko przewrócić stronę, a tam? Kolejny szok. Już nie masz pewności czy
białe jest na pewno białe, bo z niewiadomych przyczyn nagle wszystko nabrało
szarości, ukazują się kolejne skazy i niewinność dawno już o sobie zapomniała.
Chciałabym
z tego miejsca serdecznie pogratulować autorce Annie Fryczkowskiej doskonałego
dzieła. Urzekła mnie pani dbałością o szczegóły. Książkę „Kurort Amnezja” będę
z czystym sercem polecać dalej i chętnie sięgnę po inne pozycje pani pióra.Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka