czwartek, 10 kwietnia 2014

Izabella Frączyk "Koniec świata"

Całkiem dawno Majowie straszyli nas widmem końca świata, który łaskawie nie nadszedł. Założę się jednak, że niejeden z nas zaczął się zastanawiać, co by było, gdyby przepowiednia faktycznie okazała się prawdziwa. Odważę się nawet stwierdzić, że sporo osób jednak w nią uwierzyło, choć się do tego nie przyznaje.

W książce pt. „Koniec świata” Izabelli Frączyk, poznajemy Marylkę. Kobieta ma 28 lat i nieudany związek za sobą. Porzucona zostaje przez narzeczonego, gdy ten dowiaduje się o bezpłodności dziewczyny.  Na co dzień bohaterka pracuje w agencji reklamowej, jest zdolną copywriterką z widokami na oszałamiającą karierę. Atrakcyjna singielka, która twardo i odważnie stąpa po ziemi. Nie boi się posiadać własnego zdania, nie jest też osobą, którą można kupić!

Wyjeżdża z kolegą z pracy na służbowy wyjazd do Sopotu. Marcel ma opinię bawidamka i podrywacza, któremu bozia nie poskąpiła urody. Jednak podczas podróży okazuje się być miłym i kulturalnym mężczyzną. Na skutek zdradzieckiego działania Johnny Walkera para spędza upojną noc w swoim towarzystwie. Marylka zakochuje się! Nie wie jednak, że mężczyzna nie do końca jest z nią szczery, a strzała miłości, jaka wydawać by się mogło szczęśliwie połączy parę, nie była własnością Amora, lecz podstępną intrygą.  Po powrocie do domu Marcel jedzie na kilkutygodniowe szkolenie do Madrytu, nie informując o tym fakcie Marylki. Dziewczyna pozostaje sama z nawałem pracy na głowie i upierdliwym, a zarazem najważniejszym klientem agencji Tadeuszem Gawłowiczem, dla znajomych zwanym Krzyśkiem. Jakby tego było mało, opiekuje się też bratankiem, który w przerwie, kiedy to przypala garnki lub topi się w wannie, przeżywa swoją pierwszą młodzieńczą miłość. 

Marylka otrzymuje niespodziewanie zaproszenie na służbowy wyjazd do Szwajcarii. Ku zaskoczeniu dowiaduje się, że ma tam spędzić kilka dni w towarzystwie wspomnianego już upierdliwego klienta Krzyśka. Nie wie jednak, iż od dłuższego czasu wpadła w oko biznesmenowi, który o zgrozo jest niezwykle atrakcyjnym mężczyzną, a prawa natury nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Tylko tyle i aż tyle, a przecież jeszcze nie wspomniałam o najważniejszym, tzn. zbliżającej się zagładzie przepowiedzianej przez Majów.

Czy faktycznie będzie koniec? Czy może początek! Początek nowego życia. Tylko, z którym mężczyzną? A może pojawi się trzeci? Oj, tego nie zdradzę. Zachęcę za to was do przeczytania książki, bo naprawdę warto. Już sama okładka ma bardzo apetyczny wygląd i założę się, że będzie sporo osób, które nie przejdą obok niej obojętnie.
Kiedy zaczynałam czytać książkę, odkrywając, że główna bohaterka pracuje w agencji reklamowej pomyślałam sobie: rety, czy już nie ma innych atrakcyjnych zawodów dla kobiet w kobiecej literaturze? Czy pisarze nie mogą wybrać innego tematu jak pracoholiczki lub odwrotnie, rzucające właśnie pracę i wyjeżdżające na wieś, by odkryć siebie. Postanowiłam jednak dać szansę pisarce i grzecznie czytałam dalej. Założę się, że sporo osób zamykając ostatnią stronę książki stwierdzi coś w stylu: eee, wiedziałam/łem, że tak to się skończy! Ale!!! Na pewno te same osoby nie ominie pewna refleksja na temat ludzkich zachowań, ocena charakteru i ich tchórzostwo lub odwaga sprawią, że powiemy krótko: fajna książka! 


 „Koniec świata” Izabelli Frączyk to lekka i niezwykle wciągająca powieść w szczególności dla Pań. Ma bardzo ciekawy klimat, jest idealna do poczytania przy kawusi. Polecam gorąco. Kolejna powieść autorki „Jak u siebie” ukaże się już jesienią 2014 i na pewno ją kupię.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz