Wielu już o państwowej służbie zdrowia pisało. Rzadko kto wypowiadał się o niej w zachwycie. Niestety i ja fanką nie zostanę. Dwa dni temu przydarzył mi się drobny wypadek. Patrząc z boku "drobny" może nie przypominał, ale szczegółów czepiać się nie będziemy... a może po prostu ja taka twarda sztuka jestem. Gdyby nie teściowa to pewnie i do lekarza bym nie poszła, skoro już poszłam to szanowny mnie wysłał od razu na zdjęcie RTG i do poradni chirurgicznej. W pierwszy dzień z anielską cierpliwością wędrówkę po poradni zaczęłam, niestety, szanowny pan chirurg nie chciał mnie już przyjąć bo była już 13sta a tylko do 12stej rejestrują. Proszę przyjść jutro. Jutro czyli dziś już taką cierpliwością obdarzona nie byłam, a że czekanie na pewno mnie nie minie, postanowiłam sobie czas spędzony w poczekalni umilić książką. Specjalnie do poradni też się nie śpieszyłam gdyż przypadł mi w udziale nr 19sty, niby nie tak daleki, ale od rana do 13stej chirurgom zeszło zanim mnie przyjęli. Zdążyłam w tym czasie 4 rozdziały książki przeczytać gdy wywołano moje nazwisko. Sama wizyta trwała bagatela aż 2 minuty. Wszystko w porządku, ja tu żadnego złamania nie widzę, a jak będzie panią boleć to sobie pani jakieś tabletki przeciwbólowe weźmie.... No to sobie biorę. Tylko, że tyle to i bez specjalisty chirurga wiedziałam. Grunt, że gnaty mocne mam i miednica nadal w jednym kawałku
Uroczo... Jak zwykle :-/
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie powiem CI, że kiedyś tam mojej Asi NIE rozpoznali fachowcy ortopedzi złamania kości paliczkowej palca serdecznego. Z odpryskiem :-/
Kazali lać na palec altacetem. Pomogło - jak umarłemu kadzidło!
Ech szkoda gadać... Służba zdrowia to temat rzeka, opinie raczej tylko negatywne niestety mogą się sypac...
OdpowiedzUsuń