sobota, 4 lutego 2012

Historia frywolitki co na wielbłądzie zawisła.

Wielbłąd jaki jest każdy widzi. Jeden garb, a błędów wiele. Frywolitkę zaś, ktoś rzec by mógł, filozofii żadnej w tym, proste to i już. Otóż nie!


Jak ktoś lubi mieć twórczą depresję, niechaj do mnie dołączy, inni zaś siadają cicho. 
Zanim ci to owe cudo powstanie... osiwieć można. Zwłaszcza gdy twórca nie korzysta w cudzych wzorów tylko coś własnego stworzyć pragnie.
U mnie tych prób kilka, dzień prawie że zmarnowany, ale... jednak nadeszła nadzieja.


... i powstało to!!! 


Raz się udało to i drugi z górki pójść musi. Tak też i bliźniacza siostra powstała. Obie ślicznotki zaś na srebrnych biglach spoczęły. 


Dalej to już nic mądrego nie napiszę, tylko podziwiajcie, a bardziej zainteresowani niechaj zalicytują




8 komentarzy:

  1. Dla mnie jesteś bohaterką,ja na frywolitce poległam:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ładny kolorek dopiero jak zobaczylam zlotowke to widze jakie to maleństwo Ty to masz cierpliwość i zloterączki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już zaraz cierpliwość, zawzięta jestem i tyle

      Usuń
  3. hoy estuve viendo tus tejidos y todas tus creaciones y me
    me gustaron,estan muy hermosas te felicito
    un abrazo desde chile
    franceskuky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gracias, por favor encuentre saludos de polaco

      Usuń