wtorek, 31 maja 2011

Czasem moje lenistwo na dobre wychodzi



Czasem mam już dość. Robię kilka rzeczy na raz tak jak na tym rysunku wyżej, a parę godzin później i tak jest ten sam kataklizm w domu. Wtedy dopada mnie lenistwo, nie chce mi się zrobić tego i owego. Nie chciało mi się umyć dziś okien, a już świata przez nie nie widać, nie chciało mi się wywiesić prania na balkon żeby przez noc przeschło ... i dobrze, właśnie sobie nieźle grzmi, oberwanie chmury na całego, pranie i tak mokre by było, okna i tak by się ufajdały. Czasem to moje lenistwo na dobre mi wychodzi.

Ale dobrze, że przyszła burza. Bo dzisiejszy dzień można uznać za koszmarny. Wszystkim się udzielał upał. Wyjeżdżam z parkingu z pod Biedronki, przepuszczam samochody z lewej, nagle jeps, samochód mi zgasł, ja w szoku nie wiem co się dzieje, a tu widzę że ktoś mi w zadek wjechał. Ja żadnej straty nie miałam gdyż autko posiada hak z tyłu. Niestety dziewczyna która we mnie wjechała miała odciśniętą kulkę w zderzaku. Wysiadła z auta, zobaczyła że żyję obie machnęłyśmy ręką, ja - bo po co, i tak jest ciężki dzień. Ona - bo pewnie nie jechała własnym autem, machnęła ręką jakby za chwilę miała udawać przed właścicielem samochodu że to nie ona zrobiła.
Kolejny mój przystanek to Lewiatan. W tym upale, naprawdę mi się śpieszyło. Chciałam jak najszybciej znaleźć się już w domu. Podbiegam do lodówek z wędlinami i... nie ma mnie kto obsłużyć, czekam 5 minut, już zaczynałam "choinkami" pod nosem walić, w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam odpowiednio głośno: ja tu kradnę!!! Od razu pracownica się znalazła i mnie obsłużyła. To nic że brałam tylko 1 kg wędliny. Lecę w te pędy do kasy, a tu znowu nikogo nie ma. "choinka pręgowana" co to bezrobocie, wczasy, czy już bakteria E coli wszystkich dopadła?! Moje nerwy są na skraju wyczerpania. Mówię sama do siebie: niech mnie ktoś obsłuży. No i przychodzi w końcu jakaś pracownica, ale nie powiem, na dzień dobry przeprosiła bo akurat dużą dostawę towaru miały i ... wszystkich amba wcięła

piątek, 27 maja 2011

Wpadnij do Dobrzycy

Masz po drodze, to wpadnij do Dobrzycy. Oprócz wymienionych niżej atrakcji będzie również wystawa rękodzieła z możliwością zakupu i ja też tam będę.




DNI DOBRZYCY - 28 maja 2011
miejsce : Park Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy
PROGRAM:
8.30 - Zawody wędkarskie dla dzieci - staw w parku
11.00 - Podsumowanie działalności Zespołu Doradczego w powiecie pleszewskim - oranżeria
11.30 - Szkolenie na temat ubezpieczeń rolnych - oranżeria
12.00 - Spotkanie z Marszałkiem Województwa Wielkopolskiego - oranżeria
13.00 - Rozpoczęcie Konkursu Kulinarnego z degustacją dla wszystkich - namiot
14.30 - Część artystyczna
19.00 - Występ lokalnych zespołów: Monroe, Little Wing - scena główna
21.00 - Występ zespołu Oddział Zamknięty - scena główna
22.30 - Zabawa taneczna








czwartek, 26 maja 2011

Leniwy dwa razy traci

Leniwy dwa razy traci!!! Już to widzę jak zaspany przypadkowy ktosik kto czyta moje bzdety już krzyczy że to nie Leniwy był a Chytry. Ja jednak udowodnię że się nie przejęzyczyłam. Jakiś czas temu zrobiłam rewolucję w jednym pomieszczeniu gospodarczym. Rewolucja ta polegała na całkowitym jego opróżnieniu. Została jedynie wykładzina pcv którą i tak wyniosę ale później. To co wyniosłam trzeba było gdzieś po upychać, bo wyrzucić szkoda. I tak jeden dość ciężki karton wylądował na wysokiej szafie na klatce schodowej. Dziś niestety musiałam skorzystać z jego zawartości. Ztachałam ten karton na podłogę, wyjęłam co potrzebowałam i... pozostawiłam go na podłodze bo kto by tachał taki ciężar z powrotem na szafę. Za jakiś czas Adaś gdzieś przepadł, nie było go dłuższą chwilę, a potem nagle namiętnie szorował się w łazience. Oczywiście śladów zbrodni nie dało się już ukryć. Przyczłapał więc do mnie z rękoma schowanymi za sobą i mówi: mamo, ja nic!
Acha!!! Adaśkowe NIC zawsze znaczy że znowu coś zmalował. A zmalował konkretnie. W tajemniczym kartonie bowiem Adaśko znalazł moje farby akrylowe. Obrazów już dawno nie maluje ale farby pozostały. Cwaniak mały poodkręcał wszystkie tubki i... powyciskał ich zawartość na podłogę. No pięknie, nie chciało mi się kartonu dygnąć na szafę to nie mam teraz farb, miałam za to spory bajzel do posprzątania w trybie natychmiastowym póki mazidła nie zaschły. No i co, a nie mówiłam że leniwy dwa razy traci.



Ten obraz namalowałam kiedyś... oj kiedy to było... daaawno.

środa, 25 maja 2011

a tak sobie



No i stało się. Popsułam kolejny aparat fotograficzny. A może nie popsułam, po prostu termin przydatności już mu się skończył. Co mu dolega, no cóż, nie staje mu! Obiektyw nie chce się wysuwać. Zacinka kompletna. Jak paluchem nie pociągnę to się w ogóle nie otworzy, a jak już się łaskawie otworzy to po zrobieniu 2-3 zdjęć chowa się bez uprzedzenia, trach i w d... mnie ma. Mogłabym do niego gadać tak samo jak do ślimaka, pokarz, pokarz rogi, równie dobrze by nie posłuchał.
Czyżby czekał mnie kolejny zakup? Ech... czy on nie mógł się popsuć za tydzień, jak już było by po wystawie.

Dziś odkryłam, że trafił mi się jakiś wyjątkowy typ faceta. Niestety, albo i stety ta wyjątkowość jest dziedziczna. Jeszcze nie dawno toczyłam boje z mężem o moje być albo nie być, a dokładniej iść czy nie iść na basen. Ja chciałam, on nie chciał żebym chodziła. Dlaczego? A kto się w tym czasie dziećmi zajmie? Beznadziejna ta wymówka ale niech tam, jakąś musiał mieć. Na pchły mu się ta wymówka zdała bo i tak poszłam. No i tu się ukazała ta wyjątkowość mojego faceta kiedy to odkrył, że na basen oczywiście pójdę, ale nie raz tylko kilka razy. Jego odkrycie chyba bardziej wstrząsnęło mną niż nim, a dokładniej tekst jakim mnie uraczył: bo ja myślałem że pójdziesz raz, a tu nagle słyszę że karnet masz na 10 wejść!!! Tekst wypowiedziany był w taki niewiarygodny sposób jakby to właśnie przyłapał mnie na zdradzie. Tak mnie tym tekstem zastrzelił, że sama słowa nie potrafiłam wypowiedzieć aby odbić piłeczkę.
Wyjątkowość ta przeszła też na mojego syna. Dziś poprosiłam Maćka aby popilnował przez 15 minut Michasia żebym mogła w tym czasie posprzątać trochę w kuchni. Na co Maciek zareagował oczywiście z iście tatusiowym oburzeniem: przecież sprzątałaś ją wczoraj!!! No fajnie, od dziś będę zmywać po obiedzie i sprzątać kuchnie nie częściej niż raz na tydzień i to tylko wtedy gdy jacyś goście mnie uprzedzą, że zamierzają odwiedzić, w pozostałe dni nie będę bo przecież "wczoraj" to robiłam.

sobota, 21 maja 2011

o miłości i scypawkach

Dziś o imionach nie będzie. W sumie to ktoś poradził mi żebym napisała o miłości (jak nie mam o czym pisać) no to dawaj o tej miłości

Lekarz wypisując chorego po operacji:
- Nie palić, nie pić, co najmniej 9 godzin snu dziennie.
- A co z seksem?
- Tylko z żoną! Wszelkie podniety mogą Pana zabić!







Pani w szkole pyta Jasia:
- Jasiu, podaj zwierzątko na literę S.
- Scypawka - odpowiada Jasiu.
- Dobrze. Powiedzcie dzieci zwierzę na literę D - tu pani zwraca się do klasy.
- Dwie scypawki - odpowiada Jasiu.
- Dobrze. A podajcie zwierzątko na literę C - każe pani powiedzieć dzieciom. Jasiu znowu był najszybszy:
- Cyzby jesce jedna scypawka?

i tym miłym scypawkowym akcentem miłej nocy życzę.

poniedziałek, 16 maja 2011

Naszyjnik Brendan

Ten naszyjnik to jeden z tych które gdy zaczynałam robić miały zupełnie inny projekt, ale w trakcie tworzenia z różnych powodów, a przeważnie z lenistwa zmieniałam koncepcję i taki oto misz masz wyszedł na finiszu.



Brendan, Brandon — imię męskie pochodzenia walijskiego, oznaczające "książę". Patronem tego imienia jest św. Brendan, VI-wieczny mnich i eremita irlandzki, który według legendy w poszukiwaniu odosobnienia wyruszył łodzią na ocean Atlantycki.



niedziela, 15 maja 2011

Nadzieja, Miłość, Symplicja

Frywolitki na dziś to znów kolczyki. Chyba po raz kolejny udało mi się wybrać nie wiarygodne imiona, gdyby ktoś nie wierzył że takie istnieją, zapewniam że tak napisano w Wikipedii. A wiecie że 15 maja 1896 roku opatentowano płatki kukurydziane?! Wszystko ta nasza Wikipedia wie ;)
Inne ciekawostki:
- 1905 – Założono Las Vegas.
- 1928 – Odbyła się premiera pierwszego filmu rysunkowego z Myszką Miki.
- 1956 – Stanisław Królak jako pierwszy Polak wygrał Wyścig Pokoju.

Nadzieja – imię żeńskie, nawiązujące do jednej z trzech cnót wiary. Modne na Zachodzie imię Nadia jest zdrobnieniem od rosyjskiej wersji tego imienia, Nadieżdy. Wśród imion nadawanych nowo narodzonym dzieciom, Nadia w 2009 zajmowała 22. miejsce w grupie imion żeńskich



Miłość - imię żeńskie, nawiązujące do jednej z trzech cnót wiary. W Polsce nadawane bardzo rzadko, jednak popularne na obszarze wschodniosłowiańskiego prawosławia jako Lubow. W języku angielskim popularne jako Love.



Symplicja - imię żeńskie pochodzenia łacińskiego, od łac. simplex - "prosty, uczciwy". Patronką tego imienia jest św. Symplicja z Nicei.

sobota, 14 maja 2011

Ampelia i Fenenna

Ampelia – imię żeńskie pochodzenia greckiego, oznaczające "hodowczyni winorośli".



Moje pierwsze z filcem
i stosowne imię do nich
Fenenna, Fejenna (?) — imię żeńskie pochodzenia hebrajskiego (פְנִנָּה — "perła"), notowane w Polsce w średniowieczu[1], w dynastii Piastów.



i znów walczę z katarem, brrrrrrrrrrrr, nienawidzę!!!

środa, 11 maja 2011

Majola i Stella

Naszyjnik Majola

Majola — imię żeńskie pochodzenia łacińskiego, od słowa oznaczającego "maj". Patronem tego imienia jest św. Majol, opat Cluny (X wiek).



i kolczyki Stelli

Stella – imię żeńskie pochodzenia łacińskiego. Wywodzi się od słowa oznaczającego "gwiazda". Patronką tego imienia jest św. Stella, żyjąca w Galii w III wieku.



Adaś faktycznie jadł pomidory, gratuluję spostrzegawczym.

niedziela, 8 maja 2011

Amat, redyska i midopory

Od jakiegoś już czasu zauważyłam, że w kalendarzu mamy dużo więcej imion męskich niż żeńskich, a i te drugie bardzo często wywodzą się od pierwszych. Dlatego dziś postanowiłam użyć męskiego imienia do nowego naszyjnika.

Amat — imię męskie pochodzenia łacińskiego. Wywodzi się od łacińskiej nazwy rodowej (Amatus), która z kolei dosłownie oznacza "ukochany, drogi, kochany





Sezon na redyskę ogłaszam za otwarty
Tak kochani, od jutra siedzę i pęczkuję rzodkiewkę. Po 10 sztuk do pęczka, później kąpiel, po 20 pęczków do woreczka i na giełdę warzywną. A potem wielki żal. A dlaczego? A dlatego że chodzisz nad tym ileś tam dni, pielęgnujesz, starasz się wyhodować zdrowe, nie przesadzasz z chemią tak jak to robią zagraniczni rolnicy, a potem przychodzi taki "pan zgred sklepikarz" i wybrzydza, i marudzi że za mało różowa, że za mało okrągła itp ech, marzę by wróciły czasy gdy to przychodzi odszczelona wyfryzurowana i wypielęgnowana starsza pani na szpileczkach, kupuje kalafiorka i się nie pyta czy zdrowy tylko czy robaczek siedzi? a czemu robaczek? ot po prostu, robale nie głupie, trującego nie ruszą, a jak ruszą to padną, brak robaka zły znak.



Kto zgadnie co jadł Adaś?