Wśród wielu karczochowatych bombek powstały też i takie Mikołaje.
Każdy głupi wie, że jeden Mikołaj nie jest w stanie obskoczyć wszystkie dzieci w jedną noc, więc powstało kilka klonów.
a wszystko to i wiele innych pojechało na niedzielny Kiermasz Bożonarodzeniowy. Było świetnie. Mikołaje opuszczały mój stragan jak ciepłe bułeczki z piekarni.
Zdjęcia poniżej wykonał przesympatyczny Mareczek. Ech, no, narcyzem chyba nie jestem, ale od paru godzin siedzę i ślinię monitor spoglądając na te fotki. Jak dla mnie są takie... naturalne. Takie na których nie trzeba retuszować defektów skąpej urody. Takie ... jakich ja nie umiem robić, a chciałabym!
Dziękuję Mareczku. Niech Ci Pan Bóg za to w dzieciach wynagrodzi ;)
Oj Kamilko, tylko nie w dzieciach. :) Jedno mi wystarczy :)
OdpowiedzUsuńPomysłowe karczochy, świetne.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńZdolna jesteś bardzo - tworzysz piękne rzeczy.
Pozdrawiam serdecznie.
piękne rzeczy robisz ! karczochowe serca powaliły mnie na kolana , ale przy mikołajach wymiękłam :)))pozdrawiam - ela3s
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo
OdpowiedzUsuńMikołajkowe bombeczki są rewelacyjne i bardzo pomysłowe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie !
miło mi czytać takie słowa
Usuń