Z serwetką lecę dalej. Obawy Izabeli okazały się być nie bezpodstawne. Serwetka faktycznie ma pewne problemy aby się ładnie zamknąć. Przypuszczam, że jest to wina pikotków. Ja sobie ustaliłam tak w głowie, że te pikotki, które nie są dekoracyjne, a służą do łączenia elementów, robię takie bardzo króciutkie, tyle o ile, aby przeszło przez nie szydełko. Może gdyby były dłuższe, serwetka łatwiej by się schodziła. Na szczęście w moim przypadku wystarczyło przeprasować na tym etapie serwetkę z dużą ilością pary i nie ma zmiłuj, musiała się położyć.
Piękna serwetka.
OdpowiedzUsuńAle extra :))
OdpowiedzUsuńPrzepiękna
OdpowiedzUsuńSuper:))ależ zdolniacha jesteś:))podziwiam:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję wam dobre kobiety ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna, podziwiam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTy masz chyba silniczek w rękach, że tak ekspresowo plączesz. Serwetka wygląda już pięknie nawet bez tego ostatniego rządka :D
OdpowiedzUsuńPrzy pikotkach robię identycznie, ozdobne dłuższe, a te służące do łączenia - krótsze.
That is so beautiful!! :)
OdpowiedzUsuń