Długi czas tylko podziwiałam i marzyłam o takich. Pewnego dnia po prostu wstałam z łóżka i pomyślałam, a co mi tam szkodzi! Spróbuję!
Wyjęłam dawno zapomnianą maszynę do szycia z szafy, kilka zalegających tkanin też się znalazło. 3 dni dłubania tak z doskoku i oto wiszą. Czemu aż 3 dni? Ech no, z małymi dzieciakami w domu to nie wiele można robić, do tego jeszcze te upały! Masakra. Wachlarzyki stworzyłam na próbę, bez tych wszystkich rurkowych usztywniaczy. W sumie, nie najgorzej. A wiecie co jeszcze jest fajniejsze w tym wszystkim? To że są na tym świecie tacy co nadal o takich wachlarzach jeszcze marzą, a ja już je mam :D
Przepięknie wygladaja
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wyszły, piękne.
OdpowiedzUsuńPiękne, moje próbne tez jeszcze wiszą, a nowy materiał nadal czeka, właśnie przez te upały i jedno dziecko
OdpowiedzUsuńa będzie więcej wachlarzy?
OdpowiedzUsuńNa tym oknie niestety już nie, na innym ... intensywnie myślę
Usuńświetne:))))
OdpowiedzUsuńWow! cudownie je uszyłaś i w pięknej kolorystyce :) Gratuluję :)
OdpowiedzUsuń