poniedziałek, 8 listopada 2010

Ponczo

Ludzie, ludzie nie uwierzycie!!! Sama moim oczom i rękom nie wierze. Zrobiłam pierwsze w życiu ponczo. Ktoś powie: ale się podnieca, wielka mi rzecz, ponczo. Ano wielka bo zawsze mi się wydawało, że ja to pół roku ponczo robić będę. A tu ogólnie licząc to jakieś tydzień powstawało. Z radości to aż się nogą za uchem podrapie. Ponczo nie dla mnie. Odfrunęło. Był to prezent imieninowy dla kuzynki. Sama solenizantka z wrażenia aż skakała gdyż ponczo było jej marzeniem.
Ponczo wykonane jest z cienkiej włóczki frote. Nitka była bardzo cienka dlatego postanowiłam przewinąć i dziergać we dwie. Robótka oczywiście szydełkowa z małym dodatkiem ściągacza wykonanego na drutach, co widać na załączonym obrazku.



wtorek, 2 listopada 2010

płaszczyk

Specjalnie na wesele na które robiłam butelkę (tą z przedostatniego postu) uszyłam sobie płaszczyk. To kolejna z tych rzeczy robiona "na gwałt". Powstał w 2 noce. Sam materiał przeleżał u mnie z rok, czekał, czekał aż się doczekał. Wylicytowałam go kiedyś na allegro za 12 zł chyba. Płaszczykowi niestety do dzisiejszego dnia brakuje paska. Miał być nie z materiału tylko jakiś taki ze sklepu z mega ozdobną klamrą. Niestety, fryzjer puścił mnie z torbami i w tym ciężkim szoku i mocno wylakierowanymi lokami wychodząc z pod grzebienia zapomniałam kompletnie o pasku i tak czeka sobie płaszcz... aż się doczeka. Wzorek no niestety poszłam na łatwiznę, posłużyłam się Burdą.