środa, 23 października 2013

"Zakład o miłość" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Obiecałam sobie, że tę książkę będę czytać inaczej niż pozostałe. Obiecałam sobie powolne czytanie. 
Że będę się delektować, smakować, zachwycać powoli. 
Że przyjemność czytania będzie trwała dłużej niż jeden dzień.
Niestety, znowu poniosłam klęskę.
Książka zachwyca już od samego początku i trzyma w emocjach aż do samego końca.
Piękna opowieść o miłości i nie tylko. 

Sylwia! Dziewczyna z tzw dobrego domu, wyższych sfer. Wychowywana w domu o arystokratycznych korzeniach. Całkowicie podporządkowana rodzinie. Z wyznaczonym celem życiowym, nie przez siebie, już w dniu narodzin. Studentka ostatniego roku. Przygotowuje się właśnie do ślubu, który ma się odbyć już za dwa tygodnie. Idzie na wieczór panieński zorganizowany przez przyjaciółki. Spotyka tam o zgrozo Aleksa!
Drań którego powinno się omijać szerokim łukiem. Który bawi się dziewczynami, traktuje je jak przygodę jednej nocy. Cwaniak który uważa, że wszystko się mu należy. Wraz z kolegami równymi sobie ustawia zakład. Nieświadoma niczego Sylwia ma paść jego ofiarą.

Powieści o miłości jest w księgarniach od groma. Jedne lepsze inne ... takie sobie. O "Zakładzie o miłość" nie zapomnicie nigdy. Zostanie wam w pamięci na dłuuuugo.

 Łatwo jest podpuścić kogoś, sprowokować, mówiąc krótko: tchórzysz?! A kiedy samemu stajemy w sytuacji kiedy trzeba się wykazać odwagą co do własnych spraw i uczuć to już nie jesteśmy tacy hardzi.

Coś co urzekło mnie w tej książce to refleksja:

"Życie jest dane człowiekowi tylko raz. Należy je wykorzystać w taki sposób, by nie odczuwać męczącego bólu po latach przeżytych bez celu."

Dobra książka jest dla mnie: jak tlen, jak śniadanie, obiad i kolacja. Jak klin w zegarku. Podróż. Chwila zapomnienia.


piątek, 18 października 2013

"Łatwopalni" Agnieszka Lingas - Łoniewska

Dziś chciałabym zachęcić Was do przeczytania „Łatwopalnych”
Zwykła i niezwykła opowieść życiem pisana. Niby fikcja, a brzmi tak prawdziwie.
Do małego miasteczka, gdzie wszyscy wszystkich znają, wszystko wiedzą przyjeżdża Jarek. Mężczyzna ideał. Przystojny, mądry, niestety nie potrafi sobie poradzić z demonami z przeszłości, cały czas „jest w drodze”. Ucieka. Bolesne wspomnienia nie pozwalają mu wrócić do normalności. Nie potrafi pokazywać uczuć, uśmiechać się.

Spotyka Monikę. Samotną, zranioną, pragnącą miłości i ciepła. Z równie dużym bagażem doświadczeń i problemów.

Rodzi się między nimi uczucie, na które on przecież nie zasługuje. Wszystko co najcenniejsze stracił i do dziś ponosi za to karę.

Książka aż kipi od emocji. Sceny erotyczne sprawiają, że samemu czuje się motyle w brzuchu. Los jak to los, potrafi być okrutny. Wybór jaki ma do podjęcia główna bohaterka, bo ja skupię się na Monice a nie na Jarku, nie jest prosty. Sama nie chciałaby nigdy musieć tak wybierać.

Oprócz Jarka i Moniki oczywiście jest jeszcze ten trzeci. Grzesiek. Historia kołem się toczy. Co ma zrobić Monika? Wybaczyć, zapomnieć, zacząć od nowa? Czy postawić kreskę. Zamknąć trudny rozdział?
Agnieszka Lingas-Łoniewska pokazuje w książce co naprawdę jest ważne w życiu. Miłość nie zawsze jest piękna i łatwa, czasem wręcz przeciwnie dostarcza ból i łzy. To, że ktoś cię kocha nie znaczy, że nigdy cię nie zrani. Pokazuje wiele mądrych wskazówek jakich możemy użyć we własnym życiu.

Nie od razu dowiadujemy się przed czym tak naprawdę ucieka Jarek, prawda okazuję się … tragiczna. Zaczynamy mu współczuć i… podziwiać go! Gdyż wielu w jego sytuacji sięgnęło by po alkohol, używki lub sami targnęli by się na własne życie, bo jak pisze Lingas – Łoniewska najtrudniej jest wybaczyć sobie samemu.

Trudne relacje między matką, a córką lub między kochankami zapierają dech w piersiach. Książki nie daje się odłożyć tak po prostu na półkę.

Pani Agnieszka doskonale opisuje także miejsca w których toczy się akcja książki. Ma się ochotę wsiąść w samochód i tam pojechać, zwiedzić i przeżyć. Niebywała gratka dla fanów Dolnego Śląska.
Efekt końcowy nie do końca jest do przewidzenia, co sprawia, że książka nie jest tylko jakimś tam czytadłem, z pewnością kiedyś do niej wrócę.

Zamykając ostatnią kartę, nachodzi cię refleksja czy oby autorka napisała odpowiednie zakończenie do całej historii, przecież mogła inaczej, ale po głębszym namyśle… przecież nikt nie gwarantował że to będzie harlequin tylko …. Proza życia.

„Och, dlaczego tacy jesteśmy? Jedna iskra, płomień i zmieniamy swoje życie? Brniemy w ten złowrogi ogień, który pochłania nas, nasze marzenia, oczekiwania, plany. Zbyt dumni, aby przyznać się do błędu, zbyt uparci, aby po prostu zapytać, zbyt pewni siebie, aby uznać własną słabość. Rzucamy się w ten ogień, aby spłonąć, aby wszystkie nasze uczucia umarły i aby potem do końca życia płakać nocami nad poniesioną stratą.”


Drogie panie i panowie - przeżyjcie to … i przeczytajcie.