Powrót do korzeni?!
Pierwszy raz chyba mi się zdarzyło żebym nie pamiętała wzoru jak coś kiedyś robiłam.
Musiałam odkopać stare fotki żeby sobie przypomnieć jak wyglądał pojedynczy element wzoru.
A co to powstaje?
Chyba łatwo się domyśleć.
Tym jednak razem będzie w kolorze ecru, od co, taka mała odmiana ... na zamówienie.
Mozolna to dłubaninia, ledwie się zacznie jakiś element to już się okazuje że trzeba go zakończyć i chować koniec nitki. Szydełkując cośkolwiek z drobnych elementów nachodzi mnie mała refleksja z podziwem dla tych którzy mają odwagę szydełkować koniakowskim stylem.
Szacun!
ileż razy się do niego zabierałam?! Piękny będzie :0)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się efektu końcowego.Zapowiada się ciekawie, jak wszystkie Twoje prace. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMasz rację praca z małymi łączonymi elementami jest żmudna ale efekty są piękne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też podziwiam koniakowskie koronczarki za ich cierpliwość:)))
OdpowiedzUsuńPamiętam stare dobre czasy ,
OdpowiedzUsuńbyła to fajna, dobra zabawa w cosia.
Baranka mam do dzisiaj.
Kawusiu byłaś wspaniałą nauczycielką.
Pozdrawiam:)
Stare dobre czasy!
Usuńa propos, Talencik jeszcze istnieje?
Oczywiście ,istnieje.
OdpowiedzUsuńCzemu nie zaglądasz do Talencika??
bo nie pamiętam adresu
OdpowiedzUsuńTeż milo wspominam nasze wspólne prace. Baranka mam. Nada cieszy oczy.
UsuńWitam nie wiem jak zacząć od ilu oczek .🙂
OdpowiedzUsuń