piątek, 29 marca 2013

"Morderstwo na mokradłach" Sasza Hady


Do tej książki podeszłam z małym uprzedzeniem. Gdyby pani bibliotekarka sama nie podsunęłam mi jej pod nos pewnie ani nie zwróciłabym na nią uwagi. Jak już niejednokrotnie wspominałam lubię czytać książki polskich autorów, a tu Sasza Hady, no ni jak nie chciało mi to brzmieć po polsku. 
Wzięłam do domu, parę dni przeleżała zanim się do niej zabrałam i już na początku przypomniało się to moje małe uprzedzenie. Dlaczego? Akcja książki toczy się... w Anglii. No cóż, co mi szkodzi przeczytać do końca.

W małej nudnej prowincji zostaje zamordowany człowiek. Jego odciętą głowę odnajduje kucharka w spiżarni w beczce wraz z dyniami (oj zupki dyniowej to już nie będzie). Policja niestety nie potrafi rozwiązać tajemniczej zagadki śmierci, dlatego właścicielka domu w którym znaleziono część ciała, Helen Bradbury, postanawia zatrudnić słynnego prywatnego detektywa, bohatera wielu książek - Alfreda Bendelina (dyskrecja gwarantowana). 
Akcja książki niezbyt dynamiczna, czasem wręcz senna, ale intrygująca. Przerzucasz kartki byle dalej, dalej, dalej, no przecież w końcu musisz się dowiedzieć kto zabił i w ogóle - dlaczego?


wtorek, 26 marca 2013

"Drugi przekręt Natalii" Olga Rudnicka

Jak to fajnie znów móc wrócić do kochanych sióstr Sucharskich!
W drugiej części Natalki są jeszcze fajniejsze. 
Te wszystkie sceny One kontra panowie policjanci i nie tylko są po prostu .... są tak zajebiście fajne, że aż sam pan Miodek miałby problem jakiego doborowego i wzniosłego słownictwa użyć by oddać uwielbienie tej książce, dlatego ja, zwykły szary człowiek, może po prostu zamilknę!

Po takiej lekturze nie można wrócić do normalności bez jakiegokolwiek uszczerbku na ... no właśnie na czym? Na zdrowiu? Na psychice? 

Kiedy już zamkniesz ostatnią stronicę to wzdychasz do zakończonej lektury niczym zakochany małolat, który wzdycha do upragnionej miłości i umiera z tęsknoty i nadziei, że może jednak będzie ciąg dalszy!

Książkę przeczytałam 2 tygodnie temu, a jednak nadal jak tylko spojrzę na grzbiet książki, która stoi już na honorowym miejscu na moim regale lub gdy przypadkiem gdzieś usłyszę słowo Natalia, to czuję jeszcze te emocjonalne motyle w brzuchu. 

Ta książka jest jedną z tych do których będę nie raz jeszcze w przyszłości wracać. 
Gdyby w szkole były takie książki jako lektura obowiązkowa to nikt by ani nie śmiał powiedzieć że czytelnictwo zamiera. 
Polecam *****




wtorek, 12 marca 2013

Mariola Zaczyńska "Szkodliwy pakiet cnót"

Kiedy już przegoniłam Króliczka i stałam się Twardzielką przyszła pora zmierzy się z Cnotami. I to nie byle jakimi cnotami, szkodliwymi w dodatku w pakiecie. 
Do czytadeł Marioli Zaczyńskiej nie można podchodzić tak jak to każdej innej książki. Tu trzeba się specjalnie przygotować. 
Nie będę wam dokładnie streszczać o czym jest książka bo takich opisów jest już sporo w necie. Ja postanowiłam opowiedzieć jak należy czytać Cnoty. 
Nawet najwytrawniejszy czytacz powinien sobie tą książkę rozłożyć na 2 raty.

A czemu? 

Bo pani Mariola, jak to ma w zwyczaju, obdarowuje nas na wstępie dużą ilością bohaterów w książce. I na pewno nie przypomina ona książki telefonicznej! Zatem początek powieści, czyli wprowadzenie w każdą historie poszczególnego bohatera trzeba sobie przeczytać, no tak powiedziałabym w ciągu dnia. Trawisz powoli, poznajesz nowe osoby, bawisz się ich humorem i osobowością. 

Drugą część książki to już najbezpieczniej jest czytać w nocy. Kiedy wszyscy domownicy już śpią i nikt od ciebie nic nie chce, nie woła jeść ani pić. Jeśli się nie spełni tego warunku obawiam się iż rodzina mogłaby przymierać głodem gdyż historia tak wciąga. Zaczynasz myśleć czy czasem podczas produkcji papieru na tę książkę ktoś złośliwie nie wmieszał do niego magnesu w proszku i za cholerę nie możesz się od lektury oderwać. Nawet złośliwa senność nie pozwala ci komara uciąć nad stronicą bo jesteś rządna tego co będzie  dalej. 

W pewnym momencie dobiegają cię dwie bardzo wzruszające sceny i nie wiesz czym masz beczeć w trakcie razem z bohaterkami czy krzyczeć na głos (no ale jak, po nocy papy drzeć nie będziesz bo wszystkich pobudzisz i wtedy nic z twojego dotychczasowego czytania) 
Siedzisz cicho, bo przecież przed tobą ostatnie 100 stron i ciekawość co jeszcze się wydarzy?!
W końcu zegar wybija 4 nad ranem a ty zamykasz książkę... i nadal nie śpisz. Pozostajesz w szoku, zadumie lub innym trudno do określenia stanie i pytasz, czemu taki koniec? 

Rano budzisz się skacowana jak po jakiejś niezłej imprezie z której to nie pamiętasz w jaki sposób wróciłaś do domu i kompletnie nie chce ci się robić nic bo ciągle żyjesz lekturą 

... a może przeczytać ją jeszcze raz? 


no, to tyle ode mnie, czytajcie, bo na prawdę WARTO!!!

wtorek, 5 marca 2013

Ktoś mi zrobił wypasioną niespodziankę!


Pewnie nie jeden tak miał, że ktoś mu coś obiecał. Człowiek się ucieszył. Już, już, już się oblizywał jak ten lis co się do kurnika skradał i z gąską prawie witał, a potem figa z tego wyszła. Nic tylko zranione emocje.
I ja należałam do takich ludzi. Na szczęście w porę się z tego wyleczyłam, doszłam do wniosku, że lepiej spodziewać się mniej, a dostać więcej, niż się napalić, a potem tylko powietrze polizać.
O obiecanej niespodziance praktycznie zdążyłam zapomnieć, choć od rozmowy z obdarowującym minęłam doba nie więcej. No sorry babole, miałam akurat głowę zajętą bardziej przyziemnymi spawami. Akurat sprzątałam moją sypialnie. Taka czynność to u mnie nie lada wyczyn i niemalże narodowe święto gdy się w końcu za to zabiorę. Ostatnio trochę inaczej podchodzę do sprzątania, ale o tym może innym razem. Właśnie myłam parapet, w tym samym czasie widzę, że podjechał listonosz. Wkłada jakąś dużawą kopertę do skrzynki. Właściwie to próbuje włożyć. Siłuje się chłopina we wszystkie strony bo ni jak mu paczka przez wąski otwór przejść nie chce, choć moja skrzynka na listy jest naprawdę duża, tylko wlot wąski. Zgiąć koperty w rulon i włożyć w miejsce gazety też widać nie może. Myślę sobie, oj leniwcu pospolity, już dawno byś podszedł te parę kroków do domu, i dostarczył pod drzwi. Ech, myśleć nie umie albo leniwy. Już miałam lecieć i gościa z kłopotu wybawić, ale przypomniałam sobie że mąż przed wyjściem z domu wspominał, że może coś tam do niego przyjść, dokładnie co to nie słuchałam bo głowę swoimi sprawami zajętą miałam, praktycznie wleciało mi do ucha jedną stroną, drugą przypadkiem wypadło, strzępki informacji tylko gdzieś szare komórki zakodowały. Skoro paczka nie do mnie… to po co polecę? A niech się listonosz siłuje dalej, chętnie popatrzę co mu wyjdzie. W końcu kantem gdzieś tam się ją udało mu do tej skrzynki wepchnąć. Jeszcze ręce przez chwile w powietrzu trzymał bo pewnie przekonany był, że spadnie. Chwila de konsternacji, w końcu wziął chłopina nogi za pas, wsiadł do auta i odjechał, a koperta sobie tak na wpół  ze skrzynki wystawała. Iść po nią, nie iść? Nie pada, w błoto też nie upadnie, w dodatku na pewno nie do mnie. No to nie poszłam…. Ha, ale koperta przyszła do mnie – sama!!! Niestety, nóg nie dostała, tylko mi ją własne dziecko przyniosło: mamo to do ciebie!
Do mnie?? Ki czort?! Jak zobaczyłam nadawcę to o mało nie usiadłam!! Sama Mariola Zaczyńska mi ową kopertę przysłała. Nosz kurcze, jakbyście mnie wtedy zobaczyli, uśmiech od ucha do ucha, wszystkie zęby można było policzyć od jedynek po ósemki!!! A co w kopercie? Najnowszy bestseller „Szkodliwy Pakiet Cnót” . Już mnie nie dziwiło czemu listonosz do skrzynki zmieścić nie mógł bo książka ma swoją zasłużoną objętość I BARDZO DOBRZE!!! Lubię takie spaślaki. Przewachlowałam kartkami jak w kasynie, poczułam ten cudowny wiaterek i zapach ganc nówki, jeszcze z ciepłym tuszem niemalże. I nagle mnie olśniło, zaraz, jak to od samej autorki to mam nadzieje że chociaż autograf zostawiła??? Zaglądam … i co widzę? Nie autograf, a osobistą dedykację po której padłam na podłogę z wrażenia. Leżałam tam całkiem plaskato, że mnie musieli szpachelką malarską z podłogi zeskobywać abym łaskawie wstać chciała.
Mariolu dziękuję bardzo! Jeszcze nikt mi takiej niespodzianki nie zrobił. Jakbyś czasem chciała protestować to nadal będę się upierać przy swoim, że to jednak była niespodzianka, jeśli nie wierzysz przeczytaj jeszcze raz początek postu.
Teraz biorę się za czytanie. Tylko tak inaczej niż zwykle, spokojnie, ze smaczkiem, bo książek Marioli Zaczyńskiej nie można czytać przelotnie, w biegu i pobieżnie!

poniedziałek, 4 marca 2013

Żel do mycia twarzy nawilżający

O wyjątkowo łagodnej, kremowej formule przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery, również suchej i wrażliwej. 
Delikatnie myje i nawilża skórę, pozostawiając ją czystą, świeżą i gładką. 
Nie zawiera SLS i parabenów.

SKŁADNIKI AKTYWNE:
Ekstrakt z bawełny - wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry.
Olejek awokado - odżywia, wygładza i uelastycznia naskórek
Gliceryna - zatrzymuje wilgoć w skórze
Alantoina - działa przeciwzapalnie i nawilżająco
D-panthenol - regeneruje i łagodzi podrażnienia

Pojemność 150ml

NOWOŚĆ!!!

Cena: 15,60zł



piątek, 1 marca 2013

"Mistrz" Katarzyna Michalak

Od przeczytania tej książki minęły już trzy dni, a ja wciąż nie mogę się pozbierać do kupy. 
Jeszcze nigdy w życiu nie czytałam takiej książki, ale już wiem że:

NIENAWIDZĘ TAKICH KSIĄŻEK!!!

Kiedy zaczęłam ją czytać, a było to krótko po śniadaniu, przepadłam na amen!
Gdyby w przeszłości nie wymyślono Viagry to ta powieść spokojnie by ją zastąpiła i to na pewno z lepszym skutkiem dla wątroby. 
Fakt, książka naszpikowana jest seksem, ale to nie jest jakiś tam pornos. 
Akcja trzyma człowieka za serce i feromony do ostatniej strony!
Każda kolejna strona pochłaniała mnie coraz bardziej i bardziej, świat rzeczywisty przestawał istnieć. Nie odłożyłam książki nawet w trakcie gotowania obiadu (oj było gorąco), ani podczas konsumpcji ... posiłku oczywiście.
Cały tłum ludzi z którymi na ogół codziennie przypadło mi żyć, nagle przestał istnieć, bo przecież książka była ważniejsza ... w tej chwili. 
Niestety, chwile bywają ulotne, wieczorem nie było już co czytać, bo za szybko książka się skończyła.

  • Jeśli zdarzyło ci się w życiu oceniać ludzi po pozorach? Nie sięgaj po tą książkę!
  • Jeśli postanowiłeś/łaś żyć w celibacie lub należysz do tej marnej namiastki ludzi którzy usilnie twierdzą, że są już w takim wieku, iż seks mógłby już dla nich nie istnieć? Nie czytaj tej książki.


Pani Kasiu... Jest pani Mistrzem... pieprzonym Mistrzem!!!!
Proszę o więcej takich książek!!!!