sobota, 31 maja 2014

Michał Gołkowski „Drugi brzeg”

Zona to wymarły i raczej wyludniony obszar o promieniu ok 30 km wokół elektrowni w Czarnobylu, charakteryzujący się występowaniem licznych anomalii o różnym charakterze oraz licznych mutacji zwierząt, roślin jak również i ludzi. Zona zabija, zmienia albo niszczy wszystko, co wchodzi w jej obszar. Wbrew pozorom w Zonie najtrudniejsze do zdobycia są artefakty, nie amunicja, a jedzenie i czysta woda.

„Ja i tak przepuszczę to jeszcze trzy razy przez filtr węglowy, ot tak, dla pewności. Tyle tylko, że woda przepuszczona przez aktywny węgiel staje się jałowa – nie destylowana, a jałowa. Macie tam niby komplet minerałów, ale są… no martwe, no. Pijesz wodę, a ona nie daje ci energii – jest wilgoć, jest płyn, ale nic poza tym. Bierzesz z rzeki wodę brudną, ale żywą i zabijasz ją, żeby móc się napić…”[1]

Po prawie trzydziestu latach zapuszczenia i grabieży trudno się czasem rozeznać, co było, czym. W Zonie nic nie jest twoje, wszędzie jesteś tylko gościem, złodziejaszkiem, ukradkowym skradaczem – stalkerem właśnie. Tu nie ma „regularności” – regularnie to się tylko ginie od głupoty i pewności siebie.

Stalker to jest człowiek, który wchodzi do strefy zakazanej, który przekracza granicę, ale granicę wewnętrzną nie zewnętrzną. Jest swego rodzaju poszukiwaczem skarbów - artefaktów, który chce dostać się do strefy i co najważniejsze, bezpiecznie wrócić.

„Drugi brzeg” jest druga częścią bestsellerowej powieści „Ołowiany świt”. Niestety nie miałam okazji czytać tej pierwszej i pewnie, dlatego niektóre fakty w „Drugim brzegu” były dla mnie trochę nie jasne. Brakowało mi na końcu książki słownika terminów, który na szybko wyjaśniałby mi to, co niezrozumiałe. Jednak, od czego mamy Internet. Ciekawość moja zwyciężyła, zaczęłam szukać informacji i po trochu sama stałam się stalkerem, choć wirtualnym. Bardzo pomocna dla mnie stała się strona poświęcona grze S.T.A.L.K.E.R Stalker.Wikia.com oraz krótkie filmiki stworzone przez wydawnictwo Fabryka Słów na YouTube w których sam autor opowiada o swych książkach. Polecam obejrzeć je wszystkie YouTube.com  i YouTube.com

Główny bohater stalker Misza idzie samotnie na drugi brzeg by znaleźć coś, co nawet nie wie czy tam jest. Na jego trasie Prypeć, CzAES, Czarnobyl, Horno. Ma nadzieje dojść na Agroprom gdzie prawdopodobnie trafi na ślad eksperymentów i laboratoriów profesora Łabotkina. Przemieszczając się jest bardzo ostrożny, omija asfaltowe drogi, woli iść trudniejszą trasą, brnąć często przez krzaki i grzęzawiska, ale przeżyć, niż zginąć maszerując rzekomo prostą trasą. Bardzo oszczędnie używa broni palnej, skrupulatnie przeliczając każdy nabój amunicji. Strzały oddaje tylko w ostateczności, bo wie, że każdy huk ściąga kolejnych mutantów, z którymi nie łatwo wygrać. Samotność daje mu się we znaki, nie traci jednak czujności, kiedy spotyka monolitowców, bardzo przypominających stalkerów. Szybko jednak się z nimi rozprawia. Udaje mu się także ujść z życiem, kiedy na jego drodze staje najgroźniejszy mutant – chimera. Jednak nie do końca ma pewność czy unicestwił stwora, bo przecież chimery nie da się ot tak zobaczyć. Misza wie, że stwór go obserwuje, nie przepuści okazji do wyrównania rachunków i to z nawiązką. Poszukiwacz przemieszcza się w dzień, w nocy próbuje zregenerować siły, niestety nawiedzające go koszmary senne nie dają wytchnienia. Dotarłszy do Czarnobyla widzi jak bandyci atakują dwóch stalkerów. Przyłącza się do jadki i ratuje jednego z nich, dzięki temu zyskuje przewodnika na Horno.

Michał Gołkowski doskonale opisuje klimat Czarnobylskiej strefy. W przyjemny sposób wplata bardzo istotne historyczne fakty. Podróż Miszki, choć czasem monotonna i przewidywalna, potrafi jednak w momentach zagrożenia życia zrosić czytelnika ciarkami na plecach. Fascynująca książka, polecam i z miłą chęcią czekam na kolejne pozycje autora.




[1] Str. 36, Michał Gołkowski, Drugi brzeg, Fabryka słów, Lublin 2014

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Fabryka Słów


środa, 28 maja 2014

Beata Gołębiowska "Żółta sukienka"

           W życiu ludziom przytrafiają się różne trudne sytuacje, niejedna bardziej przykra od drugiej. Każda z nich jednak pozostawia po sobie ślad, ranę, zostaje w pamięci. Chcąc zapomnieć odcinamy się od tego, co było, nie przepracowując emocji, złudnie sądząc, że czas leczy rany i jakoś to będzie. Czy oby na pewno?   
 
„Okazuje się, że każda forma ucieczki od życia jest drogą do utraty szczęścia”[1]

            Anna, jako sześcioletnia dziewczynka zostaje ofiarą gwałtu. Nie rozumie tego, co się stało, boi się toksycznej matki i zataja przed całym światem okrucieństwo, jakie ją spotkało. Trauma jednak towarzyszy jej przez całe życie. Jako dorosła kobieta porzuca męża, pracę dziennikarki i emigruje z córką do Kanady. Tam zatrudnia się, jako pomoc domowa. Niestety w żadnym miejscu nie może zagrzać miejsca na dłużej. Często zmienia pracodawców. Żyje w biedzie. Ubrania kupuje używane, meble do domu otrzymała z Armii Zbawienia. Nieustannie jednak marzy o pisaniu. Wszędzie zabiera ze sobą portfolio z opowiadaniami i wierszami swojego autorstwa.

            Pewnego dnia Anna zatrudnia się, jako gosposia w domu Paula. Pięćdziesięciolatek jest inwalidą. W dzieciństwie stracił nogi podczas wypadku samochodowego. W katastrofie giną oboje rodzice, chłopcu matkuje czternastoletnia siostra. Mężczyzna nie znosi współczucia, często bywa grubiański, ale tak jak Anna ukrywa swoją drugą twarz pod dość odważnym strojem i przerysowanym makijażem, tak Paul w głębi serca jest wrażliwy, mądry i oczytany. Kanadyjczyk zakochuje się w Polce od pierwszego wejrzenia. Jednak nie okazuje jej tego. W tajemnicy umieszcza w domu zakamuflowaną kamerę by móc nieustannie obserwować ukochaną.

            Podczas sprzątania biblioteki, Anna w bogatym księgozbiorze znajduje ciekawy album z lalkami. Jedna z nich przykuwa jej szczególną uwagę. Obserwujący to na monitorze Paul chcąc zrobić przyjemność kobiecie kupuje identyczną kukiełkę. Niestety nie wie, że efekt końcowy podarunku będzie zupełnie inny niż zamierzony. Zabawka przywraca demony z dawnego życia Anny.
            Kiedy Anna otrzymuje wiadomość z Polski o śmierci matki, początkowo nie zamierza jechać. Jednak za namową córki wybierają się w podróż. Czy Annie uda się uwolnić od nękających ją koszmarów? A co jeśli jej oprawca nadal żyje? Czy go spotka?

            Książka „Żółta sukienka” jest debiutem literackim Beaty Gołębiowskiej. Ze skrzydełek okładki dowiadujemy się, iż autorka jest poznanianką, obecnie mieszkającą w Montrealu. Ukończyła studia fotograficzne na Dawson College. Jej prace prezentowane były w kilku galeriach montrealskich, m.in. w Galerii Muzeum Sztuk Pięknych. Pracowała, jako malarka dekoracyjna w programach Debbie Travis – Painted House i Facelift. W tym czasie zaczęła pisać opowiadania i scenariusze oraz artykuły o fotografii, malarstwie i przyrodzie. Obecnie pracuje dla Queen Art. Films, gdzie zadebiutowała, jako reżyser filmu dokumentalnego „Raj utracony, raj odzyskany” o polskim ziemiaństwie i arystokracji w Kanadzie.

            Książka, choć nie jest imponującej grubości, czyta się ją wolno, ale nie, dlatego że jest nudna, wręcz przeciwnie, ma swój magnetyzm, atmosfera sprawia, iż chce się ją czytać właśnie spokojnym rytmem. By tak jak Anna przezywać wspomnienia. Polecam.


[1] Str. 142, Beata Gołębiowska, Żółta sukienka, Novae Res, Gdynia 2011


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res


czwartek, 15 maja 2014

Spotkanie z Anetą Ponomarenko

Moja ulubiona Biblioteka Publiczna w Gołuchowie znów zaprosiła ciekawego gościa. Któż tym razem nas odwiedził? Nie kto inny jak pani Aneta Ponomarenko, autorka między innymi ciekawych kryminałów w stylu retro pt.: "Strażnika skarbu" i  "Dom śmierci" których akcja dzieje się w dziewiętnastowiecznym Kaliszu.
O Strażniku pisałam już w tym poście, a recenzja "Domu śmierci" ukaże się już wkrótce.

Pani Aneta jest bardzo ciepłą i sympatyczna osobą. W swej karierze pracowała między innymi jako pedagog i dziennikarz. Dziś piastuje posadę w pewnym urzędzie, ale nie będę wspominać w jakim, gdyż jak sama pisarka mówi, praca ta zdarza się być nudna. To właśnie ta nuda sprawiła, iż Ponomarenko zaczęła pisać. Początkowo były to tylko krótkie opowiadania, często z życia wzięte, ale celowo urozmaicone bogatą wyobraźnią autorki, a że nie zamierzała tego wydać, większość lądowała w szufladzie. Dziękuje pani Aneto, że jednak zmieniła pani zdanie odnośnie chomikowania swej twórczości w szufladzie.

Aneta Ponomarenko w swej twórczości inspiruje się historią dawnego Kalisza, a że w dziewiętnastowiecznym małym mieście, poza drobną huliganerią, niewiele się dzieje, ubarwiając historię w powieściach trup ściele się gęsto. Czytelnik żartobliwie może sądzić, iż za chwilę zostanie wymordowane całe miasto, ale nie ma obawy, na straży przecież stoją takie asy jak dr Jakub Zaif i agent do specjalnych poruczeń Walenty Konstantynowicz Jezierski. 




wtorek, 13 maja 2014

Maja Strzebońska "Czarownica i kot"

Bardzo ciekawa opowieść o tym jak to pewna czarownica znajduje nie daleko swego domu maleńkiego kotka. Czarownica wbrew pozorom ma dobre serduszko i postanawia się zaopiekować ślicznym malcem.

Książeczka jest ozdobiona ślicznymi ilustracjami. Pisana dużą czcionką, co zachęci dzieci, które dopiero zaczynają swoją naukę czytania do spróbowaniu własnych sił w czytaniu lektury. Młodszym malcom polecam czytanie tej książeczki przed snem. Jej objętość jest w sam raz jak na jednorazowe czytanie do poduszki. Przy okazji przekazujemy dzieciom wiedzę, iż nie wszystko, co straszne z nazwy musi być takie w rzeczywistości i np. nie trzeba bać się czarownic, bo są też takie, które można szybko polubić. 

Za możliwość przeczytania książeczki dziękuję wydawnictwu Skrzat




sobota, 10 maja 2014

Manula Kalicka „Szczęście za progiem” Wydanie II, poprawione

           Plotka głosi, że jeśli chcemy osiągnąć w życiu sukces to pierwszy milion należy ukraść, a do celu iść po trupach.

Małgosia ma już dość życia bez perspektyw w małej zapomnianej wsi. Obserwując walczącą o życie muchę w kałuży piwa, dociera do niej, że jeśli nie zmieni czegoś w swojej egzystencji przepadnie na zawsze. Chce być kowalem własnego losu, napisać samodzielnie swój życiorys. Jedyną osobą, która rozumie Gosię jest jej babcia. Staruszka pożycza wnuczce małą sumę pieniędzy na podróż. Dwudziestolatka stawia sobie odważny cel. Jedzie do Warszawy by tam znaleźć mieszkanie i prace. Wie, że do domu już nigdy nie wróci, no chyba, że na krótkie odwiedziny. Zaraz po dotarciu do metropolii wynajmuje w obskurnej dzielnicy pokój, dzięki czemu nie musi nocować na dworcu. Przez kolejne dni nieustannie poszukuje w pracy. Niestety nie jest to łatwa sprawa. Brak umiejętności obsługi komputera, porozumiewania się w jakimkolwiek języku obcym czy też profesjonalnie napisane CV sprawia, iż Małgosia jest nieustannie wyśmiewana przez potencjalnych pracodawców. Kiedy zatem sąsiad Remek sugeruje jej pracę, jako tancerka topless, nie waha się.

            Dziewczyna żyje bardzo oszczędnie, liczy każdy grosz. Pewnej nocy, kiedy wraca z pracy do domu na jej drodze leży pijany mężczyzna. Gdy zamierzała go ominąć, dostrzegła wystający z płaszcza portfel, powtarzając sobie w duchu babcine ulubione powiedzonko: „nie złapiesz myszy w rękawiczkach” ukradła własność pijaczka i ucieka.  Przypadkowo zdobyte pieniądze postanawia zainwestować w kurs komputerowy, bo przecież wiecznie nie ma zamiaru kręcić tyłkiem przy rurze. Instruktorem kursu jest student informatyki Marek, któremu Małgosia wpada w oko. Dziewczyna szybko odkrywa dodatkowe zalety Mareczka, dzięki niemu uczy się języka angielskiego. Tylko czy motywy działania w tym przypadku są szczere?

            W życiu Małgosi parokrotnie zadziałało „prawo przyciągania”. Cóż to takiego? Jeśli o czymś intensywnie myślisz, to w końcu, to dostajesz. I za sprawą właśnie takiego przyciągania Małgosi udaje się wynająć inny pokój w dużo lepszej dzielnicy, w kawiarni otrzymuje od fotografa ofertę pracy jako modelka, poznaje nieprzyzwoicie bogatego Marcela, ale nie, nie myślcie, że nagle spadł jej królewicz z nieba. Tak łatwo to jednak w życiu nie jest. Marcel ma swój chytry plan odnośnie Małgosi, który nie spodobałby się żadnej kobiecie, a jaki? No cóż, zapraszam do lektury.

            Manuli Kalickiej udało się wykreować świetne postaci, z niezwykle mocnymi charakterami. Mnie osobiście najbardziej zaciekawiła bohaterka drugoplanowa – pani Irena, od której Małgosia wynajmuje mieszkanie. Jej tajemniczość, a jednocześnie akceptacja jest dla mnie urzekająca.

Książka może być inspiracją jak odważnie stawiać sobie życiowe cele i uparcie do nich dążyć. Co najciekawsze można polemizować jak zakończy się historia Małgosi. Odpowiedź uzależniona jest od tego czy dokładnie czytało się książkę i jak określiło motywy działania głównej bohaterki. W życiu każdego człowieka może być czas, w którym jest naprawdę źle, ale każdy z nas ma wybór jak w danej sytuacji się zachowamy, czy w ogóle odważymy się coś zrobić/zmienić, czy jednak powiemy „nie” i będziemy dalej siedzieć na stołku i biadolić nad swym losem. Jeśli nie obce są ci zagadnienia z dziedziny „rozwoju osobistego” z czystym sumieniem polecam ci tę książkę, jako małą odskocznie by mieć motywację do walki o własny życiorys.

Za udostępnienie książki dziękuje wydawnictwu Szara Godzina


niedziela, 4 maja 2014

Iwona Bińczycka – Kołacz „Znak ostrzegawczy”

          Po kilku latach małżeństwa, kiedy w związek dwojga ludzi wkrada się rutyna, nie jedna z pań, bo na nich się raczej skupię, zaczyna się zastanawiać czy wybrany przed laty małżonek był najlepszym życiowym wyborem? Czy gdy dałoby się cofnąć czas i znaleźć inne rozwiązanie z sytuacji, pójść inna drogą, czy byłaby ona lepsza? A skoro nie można cofać czasu to czy trwać w nudnym związku, czy też odważyć się i spróbować coś nowego? Tylko, jakby się tak głębiej zastanowić, to przecież coś was kiedyś przecież łączyło. Coś sprawiało, że serce zaczynało szybciej bić, chciało się uśmiechać, a organizm tryskał energią. To wszystko odeszło w niepamięć? Są też sprawy, które nadal łączą i nie da się ich podzielić, bo ktoś zawsze będzie cierpiał. Może jest jeszcze jakaś nadzieja, światełko w tunelu, które pozwoli wierzyć, że wszystko można jeszcze poskładać na nowo? Może stoi gdzieś znak ostrzegawczy, że to właśnie ten moment, który mówi nam: Walcz! Jeśli zadawałaś sobie kiedykolwiek takie pytania, książka Iwony Bińczyckiej – Kołacz „Znak ostrzegawczy” przypadnie ci do gustu.

            Kamila i Jarek Michalscy, wraz z synkiem Jasiem, tworzą pozornie szczęśliwe małżeństwo. Żyją razem, a mimo to osobno. Na co dzień wszystko podporządkowane pod komendę wiecznie niezadowolonego Jarka, uważającego się za pępek świata. Mężczyzna jest do przesady nudny i przewidywalny. Dużo czasu spędza w pracy, a po powrocie do domu, w przerwach, kiedy nie krytykuje dosadnie żony, każdą wolną chwilę spędza przed telewizorem lub komputerem. Kamili doskwiera samotność, brak zrozumienia, czuje się niedoceniana. Żyje z dnia na dzień. Telemężulek nic nie rozumie lub rozumieć nie chce. Kamila pocieszenie odnajduje jedynie w opiece nad Jasiem i podczas ulubionego biegania. Przygotowuje się do udziału w maratonie. Życiem Kamili w przeszłości rządziły w głównej mierze przypadki, niejasności i niedopowiedzenia. Podczas weekendowego pobytu z synkiem w Krynicy, spotyka swoją dawną miłość Gerarda. Rozstali się w dość niejasnych okolicznościach podczas głupiej sprzeczki. Krótko po tym fakcie Kamila poznaje Jarka i zachodzi w ciążę. W Krynicy Gerard wyznaje Kamili prawdę, odnośnie swojego zachowania z przeszłości. Kamilę dopadają wątpliwości na temat ojcostwa Jasia.

            Agata i Szymon Bralscy, małżeństwo pełne gorącego uczucia, starające się od paru lat o potomstwo, niestety bez rezultatów, co spędza Agacie sen z powiek. Kiedy w końcu zachodzi w ciążę emocje sięgają zenitu. Niestety, radość nie trwa długo. Wydawać by się mogło, iż Boże Narodzenie to czas cudów, ale nie dla Bralskich. Agata długo nie może się pozbierać po utracie „Pęcherzyka”. Jednak nie poddają się. Postanawiają walczyć dalej. Stają na ringu do nierównej walki. Po jednej stronie Agata z wielkim pragnieniem, po drugiej stronie wyczerpujące psychicznie i finansowo badania lekarskie, częste delegacje męża i kolejne próby zapłodnienia. Ile może wytrzymać kobieta? Ile może wytrzymać małżeństwo gdzie seks nie jest już uprawiany dla przyjemności? Czy znalezione przez Kamilę zdjęcia, na których są – no właśnie kto?! przyczynią się do rozpadu obu małżeństw?


            Poruszająca opowieść którą należy przeczytać! Dająca wiele do myślenia. Zapewne każda czytelniczka zamykając ostatnią stronę powieści zastanowi się nad własnym życiem i rozejrzy się za jej indywidualnym znakiem ostrzegawczym. Polecam gorąco!!!

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res


piątek, 2 maja 2014

Radek Rak „Kocham cię Lilith”

           Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się po przeczytaniu książki, aby mieć tysiące pytań do autora, których nie potrafiłabym zadać. Nie dlatego, że nie wypada, po prostu głoski nie potrafią się połączyć w wyrazy by wypowiedzieć to, co niezrozumiałe. To może zacznę od rzeczy zrozumiałych.

            Robert Z. przyjeżdża do sanatorium „Iwona” w Beskidzie Niskim na dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny. W ośrodku nie ma zbyt wielu kuracjuszy gdyż sezon nie rozpoczął się jeszcze w najlepsze. Obecni pacjenci są dużo starsi od Roberta. Mężczyzna nie znajduje dla siebie towarzystwa, jedyną atrakcyjną rozmówczynią okazuje się pani doktor Małgorzata. W wolnych chwilach czyta książkę pt.: „Nim nadejdzie świt”, której tematem są przygody lwowskiego detektywa Immanuela Jesipowicza. Lektura pochłania go tak bardzo, iż Jesipowicz staje się wiernym towarzyszem i doradcą w życiu codziennym. Traktuje go jak materialnego człowieka, a nie fikcyjną postać.

Podczas spaceru Robert spotyka intrygującą malarkę Iwonę, mężczyzna, choć nie jest ekspertem w dziedzinie malarstwa, interesuje się tworzonym przez nią obrazem. Artystka parokrotnie pojawia się i kokietuje Roberta. Zaprasza go do swojego pokoju nr 8, gdzie spędzają upojną noc. Następnego ranka znika. Zaskakujący jest też fakt, iż pokoju numer osiem w ogóle nie ma w uzdrowisku, pod wspomnianą cyfrą znajduje się kotłownia, a kuracjuszki o imieniu Iwona nikt nie widział, ani o niej nie słyszał.

Tak kończy się pierwsza część, jak dotąd, wydawałoby się przygodowej powieści. W drugiej części autor zmienia charakter dzieła sięgając po mitologiczną Lilith. Jak wiadomo była ona pierwszą kobietą Adama, kiedy go porzuciła Bóg stworzył dla niego Ewę. Lilith, jako jedyna uwiodła Boga, Diabła i Adama. „Lilith wciągającej w siebie mężczyzn jak wir w rzece: zanurzyć się, dać się porwać i pochłonąć – tego pragniemy.”   

Robert postanawia odnaleźć ukochaną, niestety nie jest to łatwe. Wiele rzeczy zaczyna się gmatwać. Poznaje innych mężczyzn, którzy zostali omotani przez kobietę.

Druga drugiej części to już istna zagadka z tysiącem pytań:
            Czy malarka Iwona to mitologiczna Lilith?
            Czy w panią doktor Małgorzatę również wcieliła się Lilith?
            Czy Jesipowicz jest prawdziwy czy tylko postacią z książki?
            Uzdrowisko „Iwona” czy „Małgorzata”
            Czy Robert zamiast na serce nie powinien się czasem leczyć psychiatrycznie?


            W pewnym momencie czytelnik sam już nie wie, co jest prawdziwe, co jest fikcją. Książka przez swoje idealne zagmatwanie trzyma przy sobie do samego końca. „Kocham cię Lilith” to znakomity debiut literacki autorstwa Radka Raka. Choć dziś już mogę uznać tę książkę za przeczytaną, na pewno za jakiś czas do niej wrócę by znów, choć spróbować odgadnąć, co jednak było prawdziwe. Polecam tę książkę! Warto.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka