poniedziałek, 31 stycznia 2011

Katar, bania i reszta.

No to mam pełną chatę ludzi. Zaczęły się ferie i to chore ferie. Ola złapała grypę, Michaś smarkaty chodzi, Adaś też coś tak pokaszluje, Maciek chyba jeszcze nic, ja dalej walczę z końcówką kataru który nigdy się nie kończy. Wczoraj przetoczył się przez mój dom tabun gości, czeka mnie kupa sprzątania, ale najpierw porcja energii pod postacią potrójnego kawałka mega słodkiego tortu. Potem może jakaś frywolitka, a potem.... yyyy jeszcze pomyśle.

Pochwalę się tym co już jest, czyli bransoletka i kolczyki. Nie wiem czemu czarny kordonek nie splata mi się tak równo jak inne ale to może wina samego kordonku......... jaaaaasne, kiepskiej baletnicy zawadzi rąbek spódnicy, nie mam na co zwalić nieudolnej roboty to sobie wymyślam że kordonek do bani.





niedziela, 30 stycznia 2011

Frywolitki ciąg dalszy

Dłubałam, dłubałam, i nadłubałam. Obroża na szyję, bransoletka i kolczyki. Miał być komplet, ale kolczyki nie za bardzo pasują wzorem do reszty, ale co tam, nie od razu Rzym zbudowano.





piątek, 28 stycznia 2011

Kolczyki

Cóż by tu powiedzieć?
Może po prostu: zrobiłam kolczyki.
Mam nadzieję że właścicielka będzie zadowolona.



niedziela, 16 stycznia 2011

Kocyk

Odświeżając kartę pamięci w aparacie znalazłam coś co miałam pokazać a o czym zapomniałam. Jest to kocyk a właściwie braciszek kocyka. Dlaczego braciszek? Bo kiedyś zostałam poproszona o wykonanie kocyka dla dziecka. Weronisia tak kocyk pokochała że robiła z nim wszystko. Od spania, tarmoszenia, bawienia do tarzania po podłodze włącznie. Niestety robótka nie przetrwała próby czasu i tak nadmiernego wysiłku. Dlatego po trzech latach wykonałam kolejny kocyk który jest braciszkiem do pierwszego. Stary można jeszcze obejrzeć na moim starym Kawusiowym blogu. Nowy prezentuję się tak



sobota, 15 stycznia 2011

Cler

Cler to czwarty naszyjnik z mojej frywolitkowej kariery. Ecru kordonek, czarna szklana perła. Chyba przyciąga trochę oko,gdyż komukolwiek bym nie pokazała wszystkie powstałe naszyjniki w kupie to pierwszy weźmie do ręki właśnie ten.







Uruchomiłam też sklepik gdzie będzie można to i owo kupić z mojej i nie tylko mojej twórczości. Na razie dopiero raczkuje, ale z każdym dniem mam nadzieję że będzie w nim przybywać jak i ubywać towaru. Zapraszam do Art Butterfly

piątek, 14 stycznia 2011

umysł, pamięć itp.

Ech no, frywolitki cudna rzecz, ale jak się okazuje trudno wymyślić coś własnego bo wszystko już było. Kolczyki jakie pokazałam w poprzednim poście nieświadomie zrobione są według wzoru Koroneczki. Troszkę mnie to dziwi bo nie robiłam ich z nosem przy kompie patrząc na pierwowzór, tylko tak jak mi akurat w trakcie robótki pasowało. Coś mi się zdaje że częściej mi się będą takie wpadki zdarzały bo sporo się już biżuterii frywolitkowej naoglądałam i dużo wzorów kręci się gdzieś tam w pamięci. Szkoda tylko że umysł nie pamięta autorów.

czwartek, 13 stycznia 2011

... zastrzelę!

Kto wymyślił umysł kobiety niech się przyzna? Chętnie go zastrzelę. Rozumiem seksapil, uroda, wdzięk, kokieteria, ale czy naprawdę musiał nam fundować huśtawki nastrojów? W jednej chwili płacz i rozpacz, za chwilę kilka rozmów z życzliwymi ludźmi i znów banan na buzi. Ech, no nie mogło się obejść bez tej huśtawki, no pytam się?
Dłubię kolejne cosik frywolitkowe, a przynajmniej próbuję bo niestety komplikacje za komplikacją, może w końcu to się zmieni, a na razie pokarzę to co już widzi światło dzienne. Brązowy komplecik, naszyjnik i kolczyki. Chyba w sumie podpatrzone u różnych wykonawców i na koniec sklecione tak jak się dało.







środa, 12 stycznia 2011

Kropla różu

Kolejny naszyjnik, tym razem delikatniejszy. Koraliki szklane z ciekawą jak dla mnie kolorystyką. Wzór również dość powszechny. Tak ogólnie to ja mam obsesje na punkcie różowego, czerwonego i niebieskiego koloru. Najchętniej bym robiła frywolitki właśnie w takich kolorach, niestety wydaje mi się, odważnych amatorów na takie barwy jest mało. Cóż, Dodą to się trzeba urodzić ;)





wtorek, 11 stycznia 2011

Czarna perła

Od tego się zaczęła moja zbrodnia. Nazwę to zbrodnią gdyż jako pierwszy no cóż, profesjonaliści mogli by się przyczepić do tego i owego. Wzór dość popularny, u wielu już spotykany więc nie wiem czy ktoś rości sobie prawa do niego. Jeśli tak jest chętnie to usłyszę. Kordonek w kolorze kawy z mlekiem połączony z czarnymi szklanymi perłami. Zachwyca mnie waga tegoż naszyjnika, przyjemne uczucie mając go na szyi.






Do nabycia już wkrótce w moim sklepie internetowym.

czwartek, 6 stycznia 2011

Paplanina po raz pierwszy

Z nowym rokiem pomyślałam że umieszczę trochę własnej paplaniny na blogu. Zaglądam na swój blog codziennie żeby poczytać co też ciekawego umieścili na własnych blogach ci których obserwuję. Zachwycam się ich treściami i nie raz do głowy przychodzi, że chciałabym aby mój blog też tak sobie paplał, ale za każdym razem gdy zbieram się do napisania czegokolwiek to kasuję w połowie bo dobiega mnie myśl, iż może czyta to ktoś, kto wolałabym żeby nie czytał i za dużo o mnie nie wiedział. Czy tak jest na prawdę, cóż chyba lepiej nie wiedzieć.
Każdy lub prawie każdy ma jakieś tam noworoczne postanowienia, ja też mam, choć jakoś nie udaje mi się ich dotrzymać, może w tym roku to się zmieni. Wbrew temu co myślą o mnie inni, a szczególnie Pani B. jestem pełna optymistycznej myśli. Tak, więc jednym z moich tegorocznych postanowień jest: WIĘCEJ PAPLANINY NA BLOGU.
Gdy spotykam kogoś nowego i odkrywam przypadkowo przed nim swoje zdolności, za każdym razem słyszę zdanie w podobnym stylu: Kamila czy jest coś czego nie potrafisz? Ja odpowiadam: jeśli coś takiego jest to nie wykluczam, że się tego nie nauczę! Sprowadza się to zatem do mojej kolejnej złotej myśli iż nigdy nie wiadomo co się będzie jeszcze w życiu robiło, więc nie ma się co zarzekać że tego czy tego robić nie będę.
Przykład: kiedyś próbowałam zrobić naszyjnik frywolitkowy, niestety, przerosło mnie to, po wykonaniu jednej trzeciej zaczęło mi się wszystko plątać i rzuciłam to tałatajstwo w kąt. Nie dawno wróciłam do frywolitek. Po odkryciu kilku sztuczek na innych stronach jak to czy sio zrobić wzięłam się znów do roboty i wykonałam naszyjnik, tym razem cały, a za nim już było z górki, drugi, trzeci i czwarty. Zdjęcia pokarzę wkrótce, gdy pogodzę się z moim aparatem.
Przykład drugi mojego zarzekania się. Przeglądałam kiedyś różne blogi i zastanawiałam się po co niektóre kobiety farbują włóczki na różne melanże. Warto to się tak narabiać?! Dziś, szukając w międzyczasiu wzorów na celtyckie frywolitki, weszłam przypadkiem na blog Patrycji Milczenie nitek. Bardzo ładny z resztą blog. Tam pokazuje jak farbuje kordonek. O! To coś dla mnie! Możecie być pewni że już niedługo sama coś ufarbuję, muszę tylko doczytać gdzieś czy farbowanie włóczki tak samo się robi bo zastanowiło mnie czy włóczka pod wpływem temperatury nie kurczy się, a może jakoś inaczej ją farbują niż kordonek.
Z takich ciekawostek z którymi chciałam się podzielić to dziwny zbieg okoliczności jaki zauważyłam na swoim blogu a mianowicie zupełnie przypadkiem w roku 2009 napisałam na blogu 28 postów i nieświadomie tyleż samo zamieściłam w 2010r. Oby ten rok był obfitszy ;)