Kiedy coś mi się spodoba lub zainteresuje to przeradza się to niemal w obsesję.
Taką obsesją w mojej frywolitce jest element nakładających się na siebie kółek.
Nic na to nie poradzę, podoba mi się on i jakoś nie potrafię przerzucić się na jakiś inny.
Próbuję go umieszczać jakoś inaczej, gdzieś w innym miejscu, co by zbrodni dubla nie popełniać, ale ciągle do mnie powraca.
Kiedy zaczynałam robić te kolczyki, to miały być po prostu kolejne Ludolfinki, ale... wyszły Peregrynki.
Kto wie, może wywróżą sobie jakąś podróż gdzieś inną część kraju.
W planie mam jeszcze zamiar zrobić różowe, jak tylko znajdę odpowiedni koralik. Musi być wielgaśny i ... musi mi się podobać!
Peregryn — imię męskie pochodzenia łacińskiego, oznaczające "ten, który podróżuje". Wśród patronów - św. Peregryn, męczennik (II wiek); św. Peregryn, biskup Auxerre (+ 304); św. Peregryn Laziosi - patron chorych na raka.
Właśnie publikuje dwusetnego posta na tym blogu.
Chyba muszę to jakoś uczcić!!!
I znów tak piękne dzieła. Kobitko ty masz motorek w rękach???? Przepiękne!!
OdpowiedzUsuńAga, jakbyś ty wiedziała, jakiego ja mam dziś lenia. Siedzę i wyje bo dookoła tyle do zrobienia ... a mnie się nic nie chce. Usiadłam teraz do kompa, sama nie wiem po co. Zmarnuję ileś kolejnych minut zamiast robić to co powinnam, a ty mi o motorku w rękach tu piszesz :(
UsuńCudowne. Uwielbiam frywolitkę 3D.
OdpowiedzUsuńja też lubię 3D, od kąt się do niej przyssałam jakoś nie mogę się przerzucić z powrotem na płaską.
Usuń