"(...) - Mamusiu, kiedy przyjdzie Mikołaj? - Pięć minut przerwy i: - Mamusiu, kiedy w końcu będzie ta kolacja? - Minuta ciszy i: - Mamusiu, jak Mikołaj dostanie się do naszego domu? - I zaraz: - A jak on się zmieści w dziurce od klucza? - I tak dalej, i tak dalej.
W tej sytuacji prawie z ulgą przyjęłam pojawienie się teściów - może Gosia zogniskuje swą uwagę na nich? Jak się okazało, nadzieja nie była płonna i już po chwili moja córka osaczała milionem pytań swoją babcię. Niestety, po paru minutach obie przyszły do kuchni i już pod czujnym okiem teściowej kończyłyśmy przygotowania do uroczystej wieczerzy. Tymczasem Gosi usta się nie zamykały. I nagle wśród pytań o Mikołaja i prezenty pojawiło się jedno z całkiem innej beczki.
- Babciu - zaczęło moje dziecko całkiem standardowo - powiedz mi, czy Noe był blondynem, czy brunetem?
I tu moja teściowa zrobiła błąd. Zamiast odpowiedzieć, nie wgłębiając się w treść pytania, ona zaczęła dociekać.
- Noe? - zapytała mało lotnie.
- Ten od potopu, wiesz. Jesteś taka stara, że chyba go pamiętasz, co?
Słysząc to pytanie, znieruchomiałam, a pyszna kapusta z grzybami, której właśnie próbowałam, stanęła mi w przełyku.(...)"
Książka okazała się być miłą odmianą, mogłam spokojnie rozprostować moje zmarszczki mimiczne, których się sporo nagromadziło po "Twardzielkach". Pogodna, a zarazem ironiczna książka. Ponoć oparta na osobistych zapiskach z pamiętnika autorki. Czytając ją ma się wrażenie jakby się własnie siedziało z najbliższą psiapsiułą przy kawie, która opowiada ci akurat co się u niej wydarzyło. Początek lekko mnie zdenerwował, a właściwie zachowanie męża głównej bohaterki, myślę sobie, co za debil, gdzie ta kobieta miała oczy, ale później tak po głębszej analizie pod lustrację wzięłam własnego męża i stwierdziłam że ten też ideałem nie jest, ma swoje "wady ukryte" z którymi po prostu trzeba nauczyć się żyć. Widać ten gatunek tak już ma!
Do lektury jak najbardziej zachęcam. W sumie przeczytałam tą książkę już 2 razy, ale odkryłam to dopiero w połowie czytadła. Po prostu zapomniałam że miałam ją już w rękach. Miło było jednak spędzić ponownie z nią czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz