czwartek, 6 stycznia 2011

Paplanina po raz pierwszy

Z nowym rokiem pomyślałam że umieszczę trochę własnej paplaniny na blogu. Zaglądam na swój blog codziennie żeby poczytać co też ciekawego umieścili na własnych blogach ci których obserwuję. Zachwycam się ich treściami i nie raz do głowy przychodzi, że chciałabym aby mój blog też tak sobie paplał, ale za każdym razem gdy zbieram się do napisania czegokolwiek to kasuję w połowie bo dobiega mnie myśl, iż może czyta to ktoś, kto wolałabym żeby nie czytał i za dużo o mnie nie wiedział. Czy tak jest na prawdę, cóż chyba lepiej nie wiedzieć.
Każdy lub prawie każdy ma jakieś tam noworoczne postanowienia, ja też mam, choć jakoś nie udaje mi się ich dotrzymać, może w tym roku to się zmieni. Wbrew temu co myślą o mnie inni, a szczególnie Pani B. jestem pełna optymistycznej myśli. Tak, więc jednym z moich tegorocznych postanowień jest: WIĘCEJ PAPLANINY NA BLOGU.
Gdy spotykam kogoś nowego i odkrywam przypadkowo przed nim swoje zdolności, za każdym razem słyszę zdanie w podobnym stylu: Kamila czy jest coś czego nie potrafisz? Ja odpowiadam: jeśli coś takiego jest to nie wykluczam, że się tego nie nauczę! Sprowadza się to zatem do mojej kolejnej złotej myśli iż nigdy nie wiadomo co się będzie jeszcze w życiu robiło, więc nie ma się co zarzekać że tego czy tego robić nie będę.
Przykład: kiedyś próbowałam zrobić naszyjnik frywolitkowy, niestety, przerosło mnie to, po wykonaniu jednej trzeciej zaczęło mi się wszystko plątać i rzuciłam to tałatajstwo w kąt. Nie dawno wróciłam do frywolitek. Po odkryciu kilku sztuczek na innych stronach jak to czy sio zrobić wzięłam się znów do roboty i wykonałam naszyjnik, tym razem cały, a za nim już było z górki, drugi, trzeci i czwarty. Zdjęcia pokarzę wkrótce, gdy pogodzę się z moim aparatem.
Przykład drugi mojego zarzekania się. Przeglądałam kiedyś różne blogi i zastanawiałam się po co niektóre kobiety farbują włóczki na różne melanże. Warto to się tak narabiać?! Dziś, szukając w międzyczasiu wzorów na celtyckie frywolitki, weszłam przypadkiem na blog Patrycji Milczenie nitek. Bardzo ładny z resztą blog. Tam pokazuje jak farbuje kordonek. O! To coś dla mnie! Możecie być pewni że już niedługo sama coś ufarbuję, muszę tylko doczytać gdzieś czy farbowanie włóczki tak samo się robi bo zastanowiło mnie czy włóczka pod wpływem temperatury nie kurczy się, a może jakoś inaczej ją farbują niż kordonek.
Z takich ciekawostek z którymi chciałam się podzielić to dziwny zbieg okoliczności jaki zauważyłam na swoim blogu a mianowicie zupełnie przypadkiem w roku 2009 napisałam na blogu 28 postów i nieświadomie tyleż samo zamieściłam w 2010r. Oby ten rok był obfitszy ;)

1 komentarz: