czwartek, 12 kwietnia 2012

Spódniczka z przebojami

O czym to ja miałam chęć dziś napisać? Oj, na pewno nie o frywolitkach. 
Jeszcze w starym roku wymyśliłam sobie przednoworoczne postanowienie. Brzmiało ono tak, iż kupuję na zmianę z jedną taką Sierotką Burdę i z każdego numeru szyjemy, każda sobie osobno, coś do ubrania. Nie ma zmiłuj, każdy numer miał być zaliczony. Od listopada nie będę wyliczać ileż to magazynów tego pisma się ukazało, a tu ani żadnego nie kupiłam (nie wspominając o mojej Sierotce) ani nic nie uszyłam. Tak oto umarło moje Wyzwanie - umarło jeszcze przed narodzinami. Co nie znaczy, że o nim nie myślałam intensywnie... no dobra - czasami. 
Między tymi intensywnościami znalazłam stronę papavero. Przekopałam wszystkie wykroje, co ciekawsze zapisałam na dysku w celu uszycia. No i się zaczęło....
Szyć umiem (chyba), konstrukcji się uczyłam, w sumie mogła bym sama sobie taki szablonik machnąć, ale ... no wiecie, leniwa czasem jestem. Czy nie łatwiej i szybciej z gotowca skorzystać. Przy okazji czytając jeden z artykułów Papavero o starannym prasowaniu i dbaniu o to co się szyje i nie odkłada byle gdzie, postanowiłam się do rad zastosować. Po wykrojeniu już wszystkiego z materiału, przyszła kolej na flizelinę i prasowanie. Wszystkie części porozkładanie starannie na stole, a co, przecież się staram! Gdy to nagle słyszę dzwonek do drzwi. Masz ci los, nieproszeni goście nigdy nie wiedzą kiedy przyjść. Nie było mnie raptem 2 minuty i co widzę po powrocie? W najważniejszej, a za razem największej części z całej spódniczki, widzę wielką dziurę!!! Obok tego dzieła siedzi z nożyczkami Michaś. Na mój widok synek uśmiechnął się od ucha do ucha i mówi: ja! 
No fajnie. Było nie zostawiać nożyczek na stole!!!
Na szczęście nadmiar tkaniny jeszcze gdzieś leżał. 
Spódniczka fajna, ale... nie dla mnie :(
Jednak będę musiała przeprosić moje lenistwo i zrobić sobie taki szablon na jaki nie będę kaprysić. 
Temu szablonowi nic nie dolega, po prostu mi jest potrzebny ciut inny fason spódniczki, a nadmiar nie pociętego materiału przez Michasia jeszcze leży. 
Na papavero nie jednokrotnie jeszcze wrócę!!!


5 komentarzy:

  1. To ja rzeczona sierotka ,bić w pierś sie nie bede bo cos tam raz w miesiącu jednak szyje np w marcu spodenki wnuczkowi ,maszyne wyciągam często ,tylko kurcze nie sa to wielkie dziela ,chyba troche racji masz ,pozdrawiam z obietnicą poprawy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sierotko kochana, ideą miało być wzbogacanie własnej szafy a nie wnusiowej!

      Usuń
  2. Oj Kawusia Synek idzie w ślady mamusi. Grunt , że spódniczka się udała. Jest świetna, choć również nie dla mnie.
    P.S. Z góry przepraszam , że tak późno, ale lepiej późno niż wcale. Serdecznie dziękuję za nadesłane Candy. Gazetka jest świetna, ale brodzka mmm fantastyczna. Już musiałam się kłócić z córką aby jej nie ruszała. Jeszcze raz bardzo dziękuję. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak to bywa. Faktycznie miałaś przeboje.Na pewno jak sama zrobisz wykrój do będziesz w pełni zadowolona. W sumie ta spódniczka wyszła całkiem fajna nie wiem czemu narzekasz.

    OdpowiedzUsuń
  4. po prostu biodrówki to chyba nie mój styl

    OdpowiedzUsuń